"Zimna wojna" pomiędzy polskim błotem na paryskim brukiem [felieton]

Czytaj dalej
Fot. Grzegorz Galasiński
Hanna Wittstock, animatorka kulturalna

"Zimna wojna" pomiędzy polskim błotem na paryskim brukiem [felieton]

Hanna Wittstock, animatorka kulturalna

„Dwa serduszka cztery oczy łojojoj, co płakały we dnie w nocy łojojoj” surowo zaśpiewa na początku „Zimnej wojny” Pawlikowskiego wiejska dziewczynka do mikrofonu. Potem ta notatka muzyczna, zaczyn repertuarowy dla ludowego zespołu „Mazurek” stanie się lejtmotywem, który w różnych aranżacjach będzie prowadził przez historię miłości Wiktora i Zuli.

Film podzielony jest na sekwencje niczym rozdziały tej relacji. Nie wchodzi w szczegóły, w codzienność. Jakbyśmy przeglądali album z wyimkami fascynacji, uniesień, rozczarowań, frustracji i tęsknot dwojga kochanków. To wszystko, co pomiędzy zwyczajne i powszednie nie mieści się, choć jest silnie obecnym tłem, nadającym kontekst historii.

Czytaj więcej o filmie "Zimna wojna" Pawła Pawlikowskiego w pełnej wersji artykułu.

Pozostało jeszcze 75% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Hanna Wittstock, animatorka kulturalna

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.