Zamiast kwiatów na zakończenie roku szkolnego dla nauczycieli, podaruj jedzenie do jadłodzielni

Czytaj dalej
Fot. Filip Kowalkowski/Archiwum
Małgorzata Pieczyńska, JPL

Zamiast kwiatów na zakończenie roku szkolnego dla nauczycieli, podaruj jedzenie do jadłodzielni

Małgorzata Pieczyńska, JPL

Jest propozycja, żeby poprosić dzieci i rodziców, by na koniec roku szkolnego nie przynosili kwiatów dla nauczycieli, lecz jedzenie, które trafi do bydgoskiej jadłodzielni.

- Z taką spontaniczną inicjatywą zgłosiła się do mnie Beata Rewolińska, pedagog, nauczycielka, instruktorka tańca prowadząca zespoły w Pałacu Młodzieży - mówi Ireneusz Nitkiewicz, radny SLD, współzałożyciel „Wspólnej Spiżarni”, jednej z dwóch jadłodzielni w Bydgoszczy. - To świetny pomysł. Często jest tak, że nauczyciele na koniec roku szkolnego dostają bardzo dużo kwiatów. Część z nich siłą rzeczy szybko więdnie, więc może rzeczywiście lepiej wydać pieniądze inaczej, na przykład kupując dwa bochenki chleba, paczkę ryżu czy ciastek i wspomóc kogoś, kto jest w potrzebie.

Taki naturalny odruch

Jak zrodziła się ta spontaniczna inicjatywa? - Pomyślałam o tym w jakiś zupełnie naturalny sposób, bo pomaganie samo w sobie jest dla mnie naturalnym odruchem - tłumaczy Beata Rewolińska. - Z dziećmi, które są moimi podopiecznymi, i z ich rodzicami znamy się latami, bierzemy udział w koncertach charytatywnych, angażujemy się m.in. w „Szlachetną Paczkę”, więc te społeczne działania są nam bardzo bliskie. A skoro są w Bydgoszczy jadłodzielnie, to warto je wesprzeć, choćby takim gestem.

Jak zaznacza Beata Rewolińska, to delikatna sprawa, bo przecież obdarowywanie nauczycieli i opiekunów kwiatami to symboliczny gest, a nie konieczność. - Ale jeśli już ktoś postanawia wydać parę złotych na kwiatek, może lepiej, by przeznaczył tę kwotę na coś, co komuś pomoże - tłumaczy.

Radny Ireneusz Nitkiewicz podkreśla, że odzew na propozycję Beaty Rewolińskiej jest spory. - Zgłasza się do mnie wielu nauczycieli, którzy deklarują, że będą rozmawiać o tym z uczniami i ich rodzicami - mówi. - Jeżeli jakaś szkoła zdecyduje się na większą akcję, to również zapraszam do kontaktu - przez Facebooka lub pod nr tel. 52 522 34 74. Jeśli będzie trzeba, zorganizujemy transport żywności do jadłodzielni. Pozostali mieszkańcy też mogą wesprzeć jadłodzielnię przynosząc do biura radnych SLD przy ul. Paderewskiego 28/2 duże słoiki z nakrętkami, bo bardzo nam ich brakuje do pakowania żywności.

Arletta Popławska, dyrektorka SP nr 32 z Oddziałami Sportowymi i Dwujęzycznymi, uważa, że pomysł zyskałby akceptację w jej szkole. - Nie wiem, co na to rodzice, ale rada pedagogiczna na pewno będzie na tak - mówi. - Kiedyś już zrobiliśmy podobną akcję. Zamiast kwiatka na Dzień Nauczyciela, uczniowie przynosili karmę dla zwierząt. Przekazaliśmy ją potem do bydgoskiego schroniska. W tym konkretnym przypadku także musieliby zdecydować rodzice. Choć nie ulega wątpliwości, że warto pomagać.

Piękna lekcja empatii

Pomysł chwali także dr Tomasz Marcysiak, socjolog Wyższej Szkoły Bankowej i zarazem tata czterech córek, w tym trzech w wieku szkolnym.

- Dla dzieciaków to byłaby praktyczna lekcja obywatelskości. Nauka empatii - mówi. - W ten sposób można by im pokazać, że wokół nas są ludzie potrzebujący. Podpisuję się pod tym pomysłem także jako rodzic.

Przypomnijmy, „Wspólna Spiżarnia” działa w Bydgoszczy prawie od roku. Można ją znaleźć przy Gdańskiej 79. Druga bydgoska jadłodzielnia (a właściwie pierwsza, została otwarta wiosną ub. r. - przyp. red.) funkcjonuje na terenie kampusu WSG przy Królowej Jadwigi 14.

Małgorzata Pieczyńska, JPL

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.