Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie: jubileusz słodko - gorzki

Czytaj dalej
Andrzej Plęs

Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie: jubileusz słodko - gorzki

Andrzej Plęs

Na początku było słowo. I pomysł. Potem powstała Rzeszowska Szkoła Menadżerów, a z chaosu polskiej wszechtransformacji lat 90. wyłoniła się Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania. Właśnie obchodzi 25-lecie istnienia. Jubileuszowe uroczystości w nastrojach mieszanych: duma z osiągnięć uczelni, ale i krytyka systemu szkolnictwa wyższego.

W idealnym do budowania - choć nie zawsze legalnymi sposobami -błyskawicznych fortun, niepewności gospodarczej, społecznej, politycznej, prawnej, pomysł powołania wyższej uczelni mógł wydawać się szaleństwem. Do głodnej kapitału polskiej gospodarki pchał się kapitał obcy, przejmował środki produkcji, rynki zbytu i – co najważniejsze – co bardziej kompetentnych w swoich dziedzinach ludzi. A bez nich krajowi groził status kolonii potęg gospodarczych. Na dekady.

W regionalnej skali sposobem na powstrzymanie tego trendu było założenie Rzeszowskiej Szkoły Menadżerów, której jednym z inicjatorów i dyrektorem generalnym został dr hab. inż. prof. WSIiZ Tadeusz Pomianek, wówczas jeszcze szef Zakładu Inżynierii Materiałowej na Politechnice Rzeszowskiej, którą porzucił, by tworzyć nowy byt akademicki.

- Praca w instytucji państwowej ma swoje uroki – wspominał z ironią podczas uroczystości 25-lecia uczelni. – Jest spokojnie, stabilnie, można coś zrobić, ale można nie robić nic, bo dotacja i tak będzie. To właściwe miejsce dla tych, którzy chcą przeżyć w komforcie. Kiedy pojawiła się możliwość powołania czegoś niepaństwowego, to wiedziałem, że to będzie miejsce dla mnie. Zresztą po 1989 roku wielu pytało na fali entuzjazmu: co mogę zrobić dla swojego kraju

.

Spotkanie, poświęcone jubileuszowi WSIiZ, stało się okazją nie tylko do wspomnień i bilansu dokonań uczelni, ale też okazję do krytycznego spojrzenia na polski system szkolnictwa wyższego.

Pomysł nieco szalony?

I „tym czymś” miała być Rzeszowska Szkoła Menadżerów, prapoczątek WSIiZ, a oba byty miały służyć kształceniu kadr dla drenowanego przez obcy kapitał polskiego rynku pracy.

- Wtedy, w 1996 roku, kiedy zaczęła realizować się idea naszej uczelni, trzeba było: po pierwsze – mieć odwagę, po drugie – być mężnym, po trzecie – być roztropnym, a po czwarte – być mądrym – wyliczał sokratejskie cnoty dr Wergiliusz Gołąbek, rektor uczelni. – I, proszę mi wierzyć, ta droga do celu wcale nie była prosta.

Kiedy WSIiZ powstawał przed 25 laty, oferował trzy kierunki studiów, przyjął wówczas 2,5 tys. studentów. Dziś kierunków jest kilkanaście. Uczelnia pioniersko (w skali kraju) umożliwiła studentom edukację w języku angielskim, jako pierwsza w Polsce uruchomiła stabilną sieć bezprzewodową, komunikującą wszystkie uczelniane budynki, tu powstała pierwsza w kraju elektroniczna legitymacja studencka.

Takich wyprzedzających czas działań było więcej. Przez ćwierćwiecze istnienia uczelnia „dochowała się” 60 tys. absolwentów, 7 tys. studentów uczelni, to byli i są obcokrajowcy.

Rektor Gołąbek wspomniał anegdotycznie o sytuacji, kiedy na lotnisku w Jasionce wylądował samolot ze 170 studentami WSIiZ z Kazachstanu. A przytoczono jeszcze fakty, dziś brzmiące też nieco anegdotycznie: WSIiZ mimowolnie stała się w Polsce pionierem w edukacji zdalnej, kiedy prowadziła wykłady o szkolenia, prowadzone przez skandynawskich ekspertów, nagrywane w Irlandii i transmitowane do polski drogą satelitarną.

Szczególnym osiągnięciem uczelni – zauważali prelegenci podczas jubileuszu - jest wydawnictwo naukowe Copernicus Center Press, które dotychczas sprzedało ok. 600 tys. książek.

- Pomimo, że w Polsce 63 procent obywateli minionego roku nie przeczytało żadnej książki, że 70 procent Polaków nie rozumie prostego tekstu gazetowego, to nasze propozycje książkowe okazują się być wielkim wkładem w popularyzowanie nauki – rektor Gołąbek nieco zaszokował gromadzonych na uroczystości danymi statystycznymi.

Nie mógł nie wspomnieć o cyklu wykładów, popularyzujących naukę, a organizowanych pod wspólnym tytułem „Wielkie pytania w Nauce”.

Sporo do naprawienia

Jubileusz uczelni, to była dla jej twórców również okazja do refleksji na temat stanu polskiego szkolnictwa wyższego. Na ogół – gorzkich refleksji. Prof. Pomianek wskazał, że z funduszy publicznych tylko pół procenta puli, przeznaczanych na dotacje dla szkolnictwa wyższego, trafia do uczelni niepublicznych. Choć te gromadzą 30 proc. studentów w Polsce. Powołał się na casus dotacji państwowej na podtrzymanie potencjału dydaktycznego i naukowego uczelni (ponad 14 mld zł w 2019 r.), z której uczelnie niepubliczne otrzymały 0,6 proc. tej puli.

- A z drugiej strony były takie uczelnie, i nie trzeba wyjeżdżać z naszego miasta, by je znaleźć, które otrzymywały granty na poziomie swoich kilkuletnich przychodów – wyliczał. – Czyli nie miały żadnych szans, by je wykorzystać we właściwy sposób. I w konsekwencji bywają takie sytuacje, że uczelnie dysponują laboratoriami, w których nic się nie dzieje.

Dodał, że jeśli uczelnia ogranicza się tylko do kształcenia i niczego więcej nie ma do zaoferowania, żadnych innych aktywności, to sama skazuje się na niebyt.

– My od początku wychodzimy z założenia, że musimy działać w trójkącie: nauka – kształcenie – współpraca z otoczeniem i gospodarką - zauważył prof. Pomianek.

I zaapelował o taką transformację szkolnictwa wyższego, by konkurencja pomiędzy uczelniami publicznymi i niepublicznymi, była „zdrową konkurencją”. I nawet podał zasadę, która winna tym systemem rządzić: pieniądze idą za jakością.

Andrzej Plęs

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.