Wariograf i sekrety najgłośniejszych zbrodni. Jak działa "wykrywacz kłamstw" i dlaczego... nie należy go w ten sposób nazywać?
Wariograf, błędnie nazywany „wykrywaczem kłamstw”, wciąż budzi kontrowersje. Badania poligraficzne zlecane są w Polsce zaledwie w promilu wszystkich wszczynanych spraw karnych. Prokuratorzy i sędziowie nie mają do niego zaufania. Tymczasem tropienie śladów emocji ma przynajmniej kilka praktycznych zastosowań. Na czym polega? W czym się przydaje? Zdradzamy sekrety.
Sprowadzani na badanie poligraficzne często dopiero w laboratorium kryminalistycznym dowiadują się o celu wizyty. I tutaj dopiero podpisują na nie (lub nie) zgodę.
- Wiedząc wcześniej o badaniu, mogą np. zażyć środki farmakologiczne, uniemożliwiające jego przeprowadzenie - mówi podinsp. Jacek Bukowski z Laboratorium Kryminalistycznego w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy, biegły sądowy z 25-letnim stażem, który od 2012 roku wykonał blisko 800 badań poligraficznych.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień