W trumnie arcybiskupa Mirona była dolna część innego ciała

Czytaj dalej
Fot. Izba pamięci śp. arcybiskupa generala dywizji Mirona Chodakowskiego
Arkadiusz Panasiuk

W trumnie arcybiskupa Mirona była dolna część innego ciała

Arkadiusz Panasiuk

W pośpiechu po katastrofie smoleńskiej w jednej trumnie złożono górną część ciała abp Mirona i dolną część ciała biskupa polowego Tadeusza Płoskiego.

Prawo i Sprawiedliwość i Prokuratura Krajowa triumfują. Konferencja prasowa zastępcy Zbigniewa Ziobro, prokuratora Marka Pasionka ujawniła przerażającą wręcz skalę bałaganu i nieprawidłowości jakie miały miejsca przy ekshumacji ofiar katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem w 2010 r.

Zespół Śledczy Nr 1 Prokuratury Krajowej przeprowadził dotychczas 27 ekshumacji. Znane są wyniki badań genetycznych dotyczących 24 z nich. W dwóch przypadkach stwierdzono zamianę ciał, a w jednym ujawniono w trumnie tylko pół ciała zmarłego. Ponadto w 9 przypadkach znaleziono w trumnach części ciał kilku osób.

- W trumnie Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego ujawniono fragmenty ciał dwóch innych osób - powiedział prokurator.

Ale prawosławnych w Polsce szczególnie zasmuciła potwierdzona informacja o „połowie ciała w jednej trumnie”. Dzień bowiem przed konferencją prasową z 1 czerwca związany z PiS portal informacyjny wpolityce.pl ujawnił, że chodzi o arcybiskupa Mirona Chodakowskiego, byłego prawosławnego ordynariusza Wojska Polskiego i jednocześnie biskupa hajnowskiego.

Potwierdził to również prokurator Pasionek.

- W trumnie arcybiskupa Mirona Chodakowskiego znaleziono połowę jego ciała. Połowę ciała śp. biskupa, czyli od pasa w górę. Natomiast od pasa w dół znajduje się tam ciało biskupa Płoskiego. W wyniku ekshumacji ciała bp Tadeusza Płoskiego w jego trumnie stwierdzono tylko pół ciała.

Tyle że 30 maja, po trwającej blisko miesiąc w Lublinie ekshumacji ciała arcybiskupa Mirona odbył się jego cichy, powtórny pochówek w krypcie w Supraślu.

Uczestniczyli w nim m.in. abp Jerzy, obecny prawosławny ordynariusz Wojska Polskiego oraz ks. płk Michał Dudicz, kanclerz ordynariatu. To właśnie ks. płk Dudicz i ks. płk Aleksy Andrejuk, brali udział w identyfikacji zwłok abp Mirona zaraz po katastrofie i nie mieli wówczas żadnych wątpliwości kogo rozpoznali.

„Ciało arcybiskupa Mirona było w o wiele lepszym stanie niż większość pozostałych ofiar - głosiła półoficjalna wersja opublikowana w 2011 r.”. - Tylna część czaszki została zgnieciona, tak samo jak klatka piersiowa w miejscu, gdzie każdy prawosławny biskup nosi swój symbol-panagiję. Twarz była lekko przybrudzona, zarost osmalony. Jedna z części jego ciała, już po oficjalnym pogrzebie 19 kwietnia w Supraślu została później złożona do grobowca. Jak wiele innych szczątków ofiar katastrofy została wcześniej skremowana”.

Trudno sobie teraz wyobrazić, że osoby uczestniczące w tym drugim pochówku nie miały świadomości, iż w trumnie spoczywa tylko pół ciała arcybiskupa. Może dla „dobra sprawy”, żeby nie rozpalać społecznych emocji wśród wiernych postanowiono tego faktu jak długo się da nie upubliczniać. Emocji jednak nie zabrakło.

- Ja to już głupi jestem, nie wiem co się dzieje. Mam sprzeczne informacje i nie wiem, gdzie jest prawda. - mówi nam ze smutkiem jeden z prawosławnych polityków. - Mam na myśli to, że wokół tej sprawy jest ciągle wiele niejasności.

Sama też administracja Kościoła prawosławnego w Polsce nie potrafi się w tej sytuacji medialnie odnaleźć. Unika dziennikarzy, a oficjalne wypowiedzi są zwykle mało precyzyjne i zdawkowe.

- Stanowisko Cerkwi co do ekshumacji śp. Abpa Mirona znane jest od samego początku; ono się nie zmieniało - mówi Jarosław Honczar z kancelarii Metropolity Warszawskiego i całej Polski Sawy. - Ubolewamy, że stało się to, o czym informują dzisiaj media. Cerkiew modli się za dusze wszystkich, którzy zginęli w katastrofie.

Wiernych dręczy teraz inne pytanie: co się stanie, kiedy po przeprowadzeniu kolejnych ekshumacji w jakieś trumnie odnajdzie się brakująca część ciała arcybiskupa Mirona. Czy wtedy dokona się kolejnej ekshumacji i trzeciego już pogrzebu? Te pytania jak na razie pozostają bez odpowiedzi.

Wymownie w tym kontekście brzmią słowa abp Mirona z 2001 r. wygłoszone do bielskich strażaków:

„350 strażaków zginęło w Nowym Jorku. Zginęło prawie 6000 osób. A ciała ich rozpłynęły się, ulotniły, nic nie zostało. Nawet jeśli znajdziemy maleńką kostkę po człowieku, maleńki skrawek, to będziemy się cieszyli, bo oto mogliśmy w tej ostatniej drodze, nawet z tych gruzów uratować część ludzką”.

Arkadiusz Panasiuk

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.