
Artystka Agata Zbylut udokumentowała na sobie przebieg estetycznych zabiegów. Porusza problem presji zachowania urody i tabu dotyczącego upiększania.
Naprawdę pierwszą szminkę kupiła pani mając sześć lat?
Naprawdę. Mieszkałam w małym miasteczku, gdzie było bardzo bezpiecznie, wszyscy się znali, więc dzieci biegały w samopas. Poszłam kiedyś do „Handlowca” i za pierwsze własne pieniądze kupiłam czerwoną szminkę.
Pewnie za sprawą babci. Kobiety w moim domu w zasadzie się nie malowały, mama nie używała żadnych kolorowych kosmetyków. Pamiętam za to dwie rzeczy należące do babci: perfumy i czerwoną szminkę.
Ta szminka zawsze stała na półce i działała na moją wyobraźnię swoim żywym, nasyconym kolorem, który odcinał się od szarego PRL-u.
Co jest takiego szczególnego w czerwonej szmince? Używa jej pani do dzisiaj?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień