Szpitale „tną” łóżka, bo brakuje kadry

Czytaj dalej
Fot. pixabay.com
Urszula Ludwiczak

Szpitale „tną” łóżka, bo brakuje kadry

Urszula Ludwiczak

Dyrektorzy placówek krytykują nowe normy zatrudnienia pielęgniarek, ale dostosować się muszą. Sięgają więc po drastyczną metodę.

To bubel! - tak nowe rozporządzenie ministra zdrowia oceniają dyrektorzy szpitali. Od stycznia wszyscy muszą zatrudniać tyle pielęgniarek, ile nakazują im nowe normy. Te zaś zależą od liczby łóżek na oddziale.

- Żaden oddział nie ma stale 100 proc. obłożenia. Dlatego te normy to fikcja - mówią dyrektorzy.

- Te zapisy są nierealne, nie uwzględniają chociażby specyfiki pracy wielu oddziałów czy sezonowości, jaka ma miejsce w szpitalach. Nie można przeliczać norm zatrudnienia pielęgniarek na liczbę łóżek! - uważa Bogusław Dębski, prezes Szpitala Powiatowego w Zambrowie Sp. z o.o.

Aby sprostać nowym zapisom, szpitale muszą albo dotrudnić pielęgniarki albo... zmniejszyć liczbę łóżek.

Nawet gdyby pielęgniarki były, to brak pieniędzy na ich zatrudnienie

- Na oddziałach o profilu zachowawczym (jak interna) na jedno łóżko powinno przypadać 0,6 etatu pielęgniarskiego, w oddziałach o profilu zabiegowym (np. chirurgia, ortopedia) - 0,7 na łóżko, a w przypadku łóżek pediatrycznych - 0,8 - wylicza Urszula Arter, rzeczniczka marszałka woj. podlaskiego. - Przy oddziałach z łóżkami intensywnej terapii ten wskaźnik jest jeszcze wyższy, wynosi bowiem 2,22 etatu na jedno łóżko.

W urzędzie marszałkowskim właśnie trwa analiza danych z podległych mu szpitali. Np. na oddziale chirurgicznym jednej z placówek w 2018 r. łóżek było 42, etatów - 17, w 2019 r. na tę samą liczbę łóżek etatów powinno być aż 29,4.

Nie ma jednak możliwości, aby każdy szpital zatrudnił tyle dodatkowych pielęgniarek, aby spełniać normy. Przedstawicielek tego zawodu brakuje od lat, a sytuacja będzie się tylko pogarszać, bo ponad połowa podlaskich pielęgniarek ma ponad 50 lat. Nawet gdyby jednak pielęgniarek było na rynku więcej, to wielu szpitali i tak nie stać na ich zatrudnienie.

- Żeby spełnić nowe normy, brakuje nam 41 pielęgniarek - przyznaje Grzegorz Tomaszuk, dyrektor szpitala w Hajnówce. - W ciągu roku udaje się nam zatrudnić jedną-dwie nowe pielęgniarki, podczas gdy na emeryturę odchodzi ich po kilkanaście, a w ostatnim roku - nawet 20.

Jako że pielęgniarek nie ma, szpital - aby dostosować się do przeliczników - musiałby zlikwidować aż 62 łóżka.

Gdyby stosować nowe przeliczniki, w placówce w Zambrowie trzeba byłoby zlikwidować nawet 25 proc. łóżek. Bo kadry brakuje.

- Ale gdyby brano pod uwagę nie liczbę łóżek, ale leczonych pacjentów, pielęgniarek by u nas nie brakowało - zaznacza Bogusław Dębski.

W szpitalu w Grajewie dyrekcja przymierza się do likwidacji łóżek, choć w mniejszej skali.

- Po kilka na każdym oddziale - mówi Grzegorz Dembski, dyrektor placówki. - Bo tylu nowych pielęgniarek, aby spełniać normy, nie znajdziemy.

Do likwidacji kilkudziesięciu łóżek przymierza się też szpital wojewódzki w Łomży.

- Sytuacja jest bardzo trudna, bo pielęgniarek na rynku pracy po prostu nie ma - mówi Joanna Chilińska, dyrektor ds. pielęgniarstwa. - Udaje nam się zatrudniać część absolwentek łomżyńskiej PWSiP, ale potrzeby są znacznie większe. W ub.r. zatrudniliśmy 18 absolwentek, choć moglibyśmy 30. Ogłaszamy nabory, ale chętnych do pracy nie ma.

W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku trwa liczenie. Czy będą likwidowane łóżka, na razie nie wiadomo. Ale wiadomo, że tu też brakuje pielęgniarek.

- Jesteśmy gotowi zatrudnić 30-40 od zaraz - mówi Katarzyna Malinow-ska-Olczyk, rzeczniczka USK.

Udało się, ale kadra i tak potrzebna

W szpitalu w Bielsku Podlaskim w ub.r. po modernizacji oddziałów zlikwidowano 44 łóżka.

- Gdyby tak się nie stało, teraz musielibyśmy „dotrudnić” 37 pielęgniarek, bo nie spełnialibyśmy norm. A tak je spełniamy - mówi Bożena Grotowicz, dyrektor bielskiego SP ZOZ-u.

Nieźle wygląda też sytuacja w szpitalach wojewódzkich w Suwałkach i Białymstoku.

- Udało się nam wcześniej poprzesuwać personel między oddziałami - mówi Grażyna Pawelec z białostockiej Śniadecji. - Zatrudniamy też pielęgniarki na umowy cywilno-prawne, przez co inaczej jest liczony czas pracy. Proponujemy też zostanie w szpitalu tym paniom, które osiągają wiek emerytalny. Zdajemy sobie sprawę, że to zabezpieczenie tylko na pewien czas, dlatego planujemy nabory, nawiązaliśmy też współpracę ze szkołami kształcącymi w tym kierunku.

Także w Suwałkach udało się poprzesuwać zatrudnienie pielęgniarek, aby normy były spełnione.

- Ale na pewno żadnej pielęgniarce, która zgłosi się do nas do pracy, nie odmawiamy zatrudnienia - zapewnia dyrektor Adam Szałanda.

Nowe normy spełnia też Białostockie Centrum Onkologii - trzeba było zatrudnić tylko trzy nowe osoby.

Urszula Ludwiczak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.