Strażnicy gminni: Pracujemy na zlecenie policji. Nie dostaliśmy od państwa choćby jednej maseczki

Czytaj dalej
Fot. Robert Woźniak
Błażej Dąbkowski

Strażnicy gminni: Pracujemy na zlecenie policji. Nie dostaliśmy od państwa choćby jednej maseczki

Błażej Dąbkowski

Od początku kwietnia, zgodnie z decyzją resortu spraw wewnętrznych - straże miejskie i gminne podlegają zwierzchniemu nadzorowi policji. - W praktyce wygląda to tak, że to my wspieramy policję środkami ochrony, bo rząd znów postanowił wykorzystać samorządy, nie dając nawet choćby jednej maseczki - mówi nam jeden z komendantów straży gminnej w Wielkopolsce.

Zgodnie z rozporządzeniem przesłanym przez wojewodę wielkopolskiego do prezydentów, burmistrzów i wójtów wielkopolskich miast od 2 kwietnia, straże miejskie i gminne zobowiązane są organizować pracę swoich funkcjonariuszy zgodnie z wytycznymi komendantów policji. Podobna sytuacja ma miejsce na terenie całego kraju.

Strażnicy: Uwzględniamy oczekiwania policji


Strażnicy miejscy i gminni, jak wynika z polecenia wydanego przez wojewodę 31 marca mają:

- Musimy uwzględniać wszystkie oczekiwania policji, ale formalnie nadal podlegamy samorządom - mówi nam jeden z komendantów straży gminnej.

Sprawdż również: Ostrzejsze zakazy i obostrzenia w związku z koronawirusem w Polsce. Decyzje rząd ogłosi w czwartek

Jak wygląda realizacja poleceń wojewody w praktyce? W mniejszych wielkopolskich gminach strażnicy zostali oddelegowani do patrolowania wszystkich miejsc, gdzie mogą gromadzić się ludzie.

- Kontrolujemy na przykład kolejki przed sklepami i sprawdzamy, czy między klientami są dwumetrowe odstępy. Do tego dochodzą patrole w parkach i terenach zielonych. Staramy się jednak pouczać, a nie wlepiać mandaty, bo wiemy, że ludzie za chwilę mogą znaleźć się w trudnej sytuacji finansowej - tłumaczy jeden ze strażników z podpoznańskiej gminy.

Jak się dowiedzieliśmy, strażnicy mają też zająć się kontrolami w samych sklepach i weryfikować, czy ich właściciele udostępniają klientom jednorazowe rękawiczki lub płyn dezynfekujący do rąk.

- Jesteśmy przygotowani na to, że w związku z brakami kadrowymi w policji, oddelegują nas także do kontroli ludzi znajdujących się w kwarantannie. Obawiamy się jednak, że na tym się może nie skończyć i wyślą nas do pilnowania izolatoriów. Nie możemy tu jednak liczyć na pomoc ze strony państwa. W praktyce wygląda to tak, że to my wspieramy policję środkami ochrony, bo rząd znów postanowił wykorzystać samorządy, nie dając nam nawet choćby jednej maseczki

- przyznaje komendant.

70 strażników pomaga policji


W samym Poznaniu sytuacja wygląda inaczej, bo tam strażnicy i policjanci już wcześniej organizowali wspólne patrole. Można je było zobaczyć m.in. na Starym Mieście czy na nabrzeżu Warty. Teraz około 70 strażników miejskich wspomaga policję w sprawach związanych z pandemią koronawirusa.

Czytaj też: Wybory prezydenckie w maju są nierealne. "Nikt nie będzie w stanie tego zorganizować. Jeśli do nich dojdzie, będzie to ogromną fikcją"

- Nawiązaliśmy ścisłą współpracę z policją, ale nie potrzebowaliśmy do tego żadnego polecenia - zaznacza Mariusz Wiśniewski, wiceprezydent Poznania.

- Oczywiście temat koronawirusa znajduje się na pierwszym miejscu w realizacji zadań straży miejskiej, ale nie możemy zrezygnować z innych. Strażnicy cały czas zajmują się niesieniem pomocy osobom bezdomnym, czy nielegalnym parkowaniem

- dodaje.

Jak poinformował nas wiceprezydent, do straży miejskiej w ostatnich tygodniach wpływa mniej zgłoszeń niż zwykle.

Błażej Dąbkowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.