
84 lata temu w Bydgoszczy zwołano specjalne konsylium lekarskie dla ustalenia, na co jest chora 3-letnia dziewczynka. Aż do połowy lat 30. ub. wieku była to choroba u nas, w Bydgoszczy, nieznana. Kiedy odkryto pierwszy przypadek polio, na miasto padł strach.
Był wrzesień 1934 roku. Mała trzyletnia Wandzia, córka kolejarza Bobkowskiego zamieszkałego przy ul. Stawowej w Bydgoszczy, nagle przestała się normalnie rozwijać. Jej kończyny stały się wiotkie, dziecko miało coraz mniej ochoty do zabawy i zwykłych codziennych czynności. Zaniepokojeni rodzice wezwali lekarza. Pierwszy orzekł zwykłe osłabienie i polecił lepiej dziecko karmić. Drugi, wezwany tydzień później, wyraził głębsze zainteresowanie stanem Wandzi. Postanowił zabrać ją do szpitala na obserwację.
To polio!
Po kilkudniowym pobycie dziecka w szpitalu lekarze powzięli podejrzenie, że mogło się ono zarazić głośną już w wielu krajach chorobą polio, zwaną też Heinego-Medina, a która do tej pory była u nas raczej nieznana. Zwołano specjalne konsylium lekarskie, które 25 września 1934 roku potwierdziło tę wstępną diagnozę. Jak jednak Wandzia mogła na nią zapaść? W tym czasie, jak ustalono, zanotowano całą serię tego typu przypadków w północnych Niemczech, blisko granicy z Danią. Tak się złożyło, że Bobkowski jako kolejarz stykał się niedawno z osobami przyjeżdżającymi z Niemiec. To mogła być droga zakażenia.
Bydgoskie środowisko lekarskie postanowiło odizolować dziecko, a następnie, by nie wzbudzać paniki, starano się nie rozpowszechniać wiadomości o tej rzadkiej jeszcze wówczas chorobie. To jednak okazało się zbyt trudne i już niebawem cała Bydgoszcz szeptała plotkę o nowej, niezwykle groźnej chorobie dzieci, na którą mogły nawet umrzeć, ale przede wszystkim stawały się na całe życie kalekami.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień