Smutny finał historii bezdomnego rodzeństwa z dworca autobusowego na Śródce
Od połowy lipca Halina i Ryszard - rodzeństwo, pochodzące z Pomorza - koczowało na dworcu autobusowym na rondzie Śródka w Poznaniu. Finał ich historii jest tragiczny. Jak ustalili dziennikarze programu „Uwaga” TVN, pani Halina doznała rozległego krwotoku śródmózgowego i zmarła w szpitalu w Puszczykowie. Jej pogrzeb odbył się w tym tygodniu.
70-letnia Halina przyjechała do Poznania w zeszłym roku. Wcześniej żyła w Stargardzie Szczecińskim, gdzie miała swoje mieszkanie, jednak w ostatnich latach go nie zamieszkiwała. Mieszkanie było wypełnione po brzegi rzeczami, które kobieta zbierała.
Do przyjazdu do Poznania namówił ją brat - Ryszard, który w Poznaniu żyje od 10 lat. Ryszard także jest osobą bezdomną. Jest także zbieraczem.
W ostatnich miesiącach rodzeństwo koczowało na dworcu autobusowym na poznańskiej Śródce. Oczekiwali od miasta pomocy i mieszkania socjalnego. A to, zdaniem urzędników im się nie należało.
Czytaj więcej: Bezdomne rodzeństwo znalazło dach nad głową na dworcu autobusowym
- Rodzeństwo w spadku po rodzicach otrzymało dom z ogródkiem w Stargardzie. Dlatego nie było podstaw, by przyznać im od ręki mieszkanie socjalne - przyznaje Lidia Leońska, rzeczniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu.
Pan Ryszard już teraz w pojedynkę musi uregulować sprawy prawne dotyczące dziedziczenia domu i mieszkania po siostrze. Pani Halina w ostatnich tygodniach doznała rozległego krwotoku śródmózgowego i zmarła.
- Nieprzytomna trafiła do szpitala. Niestety, już nie odzyskała świadomości. Lekarze stwierdzili śmierć mózgu. Pogrzeb pani Haliny odbył się w tym tygodniu. My go zorganizowaliśmy
- mówi Lidia Leońska, rzeczniczka MOPR.
Wskazuje przy tym, że rodzeństwo nie musiało być bezdomne.
Dziś pan Ryszard przebywał w ośrodku dla bezdomnych mężczyzn w Poznaniu. Nie wiadomo jednak jak długo tam zostanie.
- Pan Ryszard znów zbiera. Staramy się go umieścić w domu pomocy społecznej poza jego zgodą - mówi Leońska.