Małgorzata Oberlan

Remuś, niemowlę maltretowane. Jak mogli zrobić mu to rodzice?

Remuś, niemowlę maltretowane. Jak mogli zrobić mu to rodzice? Fot. 123rf
Małgorzata Oberlan

Najczęściej dzieci biją ci, którzy sami byli bici - to prawidłowość, o której mówią psychologowie. Jak można jednak połamać nóżki, żebra i oparzyć trzymiesięczne niemowlę? Sprawa Remusia z Torunia szokuje nawet doświadczonych śledczych.

- Nie, ta rodzina nie była dotąd w zasięgu uwagi policji czy służb socjalnych. Zdawałoby się: normalna, standardowa. Nie mieliśmy żadnych sygnałów, by w tym domu działo się cokolwiek niepokojącego - mówi prokurator rejonowa Izabela Oliver z Torunia. Nie kryje, że ją samą sprawa Remusia porusza do głębi. I że prowadzone śledztwo, dotyczące usiłowania zabójstwa niemowlęcia przez ojca i znęcania się nad nim przez matkę, będzie naprawdę trudne.

"Standardowi" rodzice to 28-letni Bartłomiej i o trzy lata młodsza od niego Maja, torunianie. Nie mieszkali w „domku na prerii”, skąd przeraźliwy płacz dziecka niósłby się milami, przez nikogo niesłyszany. Przeciwnie - rodzina miała sąsiadów. Byli w jej życiu obecni też dziadkowie. Nikt na przestrzeni trzech miesięcy nie usłyszał cierpiącego maleństwa, któremu łamano kości i oparzano brzuszek?!

W październiku urodziny, w styczniu szpital

Remigiusz, jedyne dziecko wspomnianej Mai R. i Bartłomieja O., przyszedł na świat w październiku 2020 roku. 18 stycznia br. Rodzice sami stawili się z trzymiesiecznym synkiem w przychodni zdrowia. Powód? "Dziecku puchnie nóżka". Stąd w trybie pilnym przekierowano ich oddział szpitala dziecięcego w Toruniu. To tutaj, po przebadaniu malucha, lekarze dokonali szokującego odkrycia, o którym natychmiast zawiadomili śledczych.

Chłopczyk miał obrażenia ciała świadczące o tym, że był maltretowany. Stwierdzono u niego m.in. złamania kości piszczelowe obu nóg, złamane żebra oraz oparzenia w obrębie klatki piersiowej i jamy brzusznej. Obrażenia powstały w różnym okresie czasu.

Rodzice niemowlęcia zostali zatrzymani. 21 stycznia usłyszeli poważne zarzuty i na wniosek prokuratury zdecydowano o ich tymczasowym aresztowaniu. Ojcu postawiono zarzut usiłowania zabójstwa dziecka ze szczególnym okrucieństwem, a matce - znęcania się fizycznego, też ze szczególnym okrucieństwem. Za pierwszy czyn grozi nawet dożywocie, a za drugi do 10 lat więzienia.

- Rodzice nie przyznali się do winy. Ojciec w ogóle odmówił składania wyjaśnień. Tego natomiast, co śledczym przekazała matka, prokuratura z uwagi na dobro śledztwa nie chce na tym etapie sprawy ujawniać - dowiadujemy się od prokuratora Andrzeja Kukawskiego, rzecznika Prokuratury Okręgowej w Toruniu.

Powrót do rodziny? Tak, ale niespokrewnionej

Stan Remusia nie był, szczęśliwie, tak dramatyczny, by lekarze nie potrafili dziecku szybko i skutecznie pomóc. Jak przekazuje dr Janusz Mielcarek, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu, zajęli się tym m.in. specjaliści ortopedzi. 25 stycznia Remuś opuścił lecznicę. Jak to się potocznie mówi, został "wypisany do domu".

Co to za dom? Specjalistyczna rodzina zastępcza, a zatem niespokrewniona, tylko instytucjonalna. Taka była decyzja Sądu Rejonowego w Toruniu. Jak się potoczą dalej losy Remusia, czas pokaże. Na razie bardzo niewiele wskazuje na to, by kiedyś miał wrócić pod opiekę biologicznych rodziców. Postawione im przez Prokuraturę Rejonową Toruń Wschód zarzuty są najcięższego kalibru: usiłowanie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem - dla ojca oraz znęcanie się nad dzieckiem, też ze szczególnym okrucieństwem - dla matki.

Dlaczego zarzuty postawione Bartłomiejowi O. i Mai R. różnią się? Śledczy nie chcą na razie zdradzać szczegółów. Można się tylko domyślać, że skoro mężczyzna nie mówił nic, to kobieta obciążyła go złożonymi zeznaniami. -Zarzuty postawiliśmy takie, na jakie wskazywał zebrany materiał dowodowy. Jak w każdej sytuacji, mogą one później zostać zweryfikowane - zaznacza tylko prokurator Izabela Oliver.

Laura, 4 miesiące i liczne złamania

Niestety, dramat Remusia z Torunia to jeden z wielu dotyczących niemowląt, które ujawniono w kraju na przestrzeni ostatniego roku. Za każdą historią kryje się nie tylko ogromne cierpienie dziecka, ale i pytanie o to, jak mogli sprawić dziecku najbliżsi, czyli rodzice.

Przypadek 4-miesięcznej Laury z Siemianowic Śląskich ujawniono w maju minionego roku. Zaledwie czteromiesięczna dziewczynka trafiła do jednego ze szpitali z licznymi (tak!) złamaniami i krwiakami. Niemowlę było do tego niedożywione i skrajnie wycieńczone. Konieczna była natychmiastowa operacja. W tej sprawie jako podejrzanych zatrzymano matkę i jej konkubenta.

Zatrzymana przez policję matka dziewczynki to Patrycja K., 26-latka. Zaprzeczała, by ktokolwiek znęcał się nad jej córeczką. Twierdziła, że nie wie, skąd wzięły się u niej takie obrażenia. "Niezorientowany" był także 31-letni partner kobiety, Dariusz A. Kobieta ma z nim 2-letniego synka. Oprócz niemowlęcia i chłopczyka para wychowuje wspólnie jeszcze pięcioletnią dziewczynkę.

Luiza, 4 tygodnie i urazy głowy

4 tygodnie miała Luiza z Malborka, gdy trafiła do szpitala z ciężkimi obrażeniami, które świadczyły o znęcaniu się nad nią. Ten dramat ujawniony został w lutym 2020 roku, a już w lipcu ruszył proces rodziców dziewczynki. To młodzi ludzie: Klaudia F. (lat 20) i Marcin G. (lat 21).

Gdy Luiza trafiła do szpitala w Malborku, jej stan był krytyczny. Przez kilka tygodni lekarze walczyli o życie maleństwa. Dziewczynka miała m.in. obrzęk mózgu, urazy głowy i złamany obojczyk. Matka i ojciec sami się zgłosili do lecznicy twierdząc, że niemowlę uderzyło się o fotelik.

Prokuratura zarzuciła kobiecie i mężczyźnie popełnienie "wspólnie i w porozumieniu przestępstwa znęcania się fizycznego nad dziewczynką oraz spowodowanie u niej ciężkich obrażeń ciała, przez co usiłowali pozbawić ją życia". Proces rodziców ruszył przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. Z uwagi na interes dziecka i charakter sprawy jego jawność wyłączono.

Milenka, 5 miesięcy i wiele złamań

O 5-miesięcznej Milence z Biecza (woj. małopolskie) media poinformowały w grudniu minionego roku. Dziewczynka trafiła do Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie z lecznicy w Gorlicach. Wymagała pilnej, specjalistycznej pomocy. U niemowlęcia, które trafiło tu w ciężkim stanie, lekarze stwierdzili krwiaki, a także świeże i starsze złamania kości.

- Dziewczynka została przewieziona do Rzeszowa karetką, pod nadzorem anestezjologa. Nie mam żadnych wątpliwości, że dziecko było bite. To klasyczny obraz zespołu dziecka maltretowanego - mówił dziennikarzom Michał Burbelka, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Jaśle.

Lekarze i śledczy doszli do przekonania, że Milenka była maltretowana. Zarzuty znęcania się nad dzieckiem usłyszała 22-letnia Pamela H., matka. Ojciec po przesłuchaniu został zwolniony i ma w sprawie status świadka. Aresztowana tymczasowo młoda matka była w trzeciej ciąży. Jej najstarsze dziecko (synek mający 2,5 roku) znajdował się pod opieką krewnych.

Jakie wyroki zapadają?

Jakie kary wymierzane są za podobne zbrodnie rodzicom? W marcu minionego roku Sąd Okręgowy w Łodzi skazał 43-latka, który ze szczególnym okrucieństwem znęcał się nad niemowlakiem. Kara: 8 lat więzienia. Wyrok dziesięciu miesięcy pozbawienia wolności usłyszała natomiast 23-letnia matka chłopca.

Co się wydarzyło? W kwietniu 2019 roku do szpitala w Kutnie zgłosiła się kobieta z sześciomiesięcznym synem. Mówiła po prostu, ze niemowlę "źle się czuje". Lekarze zauważyli jednak na ciele chłopca obrażenia wskazujące na stosowanie wobec niego przemocy. Stan dziecka był na tyle ciężki, że lekarze zdecydowali się na przewiezienie go do specjalistycznej placówki w Łodzi. Ze względu na charakter obrażeń powiadomiono policję.

Proces w tej sprawie toczył się za zamkniętymi drzwiami. Według ustaleń śledczych ojciec znęcał się nad synem przez kilka miesięcy. Na szyi i tułowiu chłopca znaleziono ślady po szarpaniu. Dziecko było też bite, co spowodowało u niego krwiaki i obrzęk mózgu. 43-latek usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa, znęcanie się nad nim ze szczególnym okrucieństwem i spowodowanie obrażeń ciała skutkujących ciężkim kalectwem.

Matkę chłopca oskarżono na narażenie syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź uszczerbku na zdrowiu. Wiedziała o tym, że niemowlę jest ofiarą przemocy, a jednak pozostawiała je pod opieką oprawcy...

Małgorzata Oberlan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.