Radny Dzakanowski nie czuje się winny i nie chce przeprosić

Czytaj dalej
Fot. Filip Kowalkowski
(PS)

Radny Dzakanowski nie czuje się winny i nie chce przeprosić

(PS)

W bydgoskim sądzie odbyła się druga rozprawa w sprawie Bruski kontra Dzakanowski. Prezydent żąda przeprosin od radnego.

Wszystko zaczęło się od konferencji prasowej, na której słynący z ciętego języka niezależny radny zaapelował do prezydenta Rafała Bruskiego, by szanował prawo. Jednocześnie sugerował, że z miejskich pieniędzy i po znajomości zbudowano drogę i wodociąg do działki dawnego zastępcy prezydenta, Łukasza Niedźwieckiego.

„Mam prawo zadawać pytania?”

- Ta działka mieści się na Jachcicach. Od mieszkańców dowiedziedziałem się, że doszło tam do nieprawidłowości. Zadałem publicznie pytanie panu prezydentowi na ten temat, ale nie otrzymałem odpowiedzi - powiedział nam Bogdan Dzakanowski.

Chyba pytania, jako radny, mam prawo zadawać?

Ratusz i prezydent odpierają zarzuty, jakoby Rafał Bruski stał za budową drogi do posesji swego byłego zastępcy. - To nieprawda, co mówi pan radny. Na pewno nie można zarzucić prezydentowi, że kazał zrobić drogę do działki wiceprezydenta - tak skomentował nam zarzuty podnoszone przez Bogdana Dzakanowskiego wobec Rafała Bruskiego Michał Sztybel, dyrektor Biura Obsługi Mediów i Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Bydgoszczy. - Prezydent nie kazał utwardzać drogi do pana Łukasza Niedźwieckiego. Nie zajmuje się takimi sprawami.

Przeprosiny i nawiązka

Dodaje, że Bogdan Dzakanowski był dwukrotnie wzywany, by przeprosił prezydenta. - Ponieważ radny tego nie zrobił, sprawa trafiła do sądu. Prezydent, oprócz przeprosin, domaga się, by radny wpłacił 10 tysięcy złotych na konto hospicjum im. ks. Popiełuszki - dodaje Michał Sztybel.

Nie zamierzam przepraszać, bo nie czuję się winny

- odpowiada Bogdan Dzakanowski.

Nie utwardzona, udrożniona. „Czyżby?”

Miasto wyjaśnia, że wspomniana droga nie została utwardzona, tylko udrożniona, a to zasadnicza różnica. Czyli nie wylano na niej asfaltu lub nie położono kostki brukowej, tylko wycięto z niej rosnące krzaki, usunięto kamienie i posypano nawierzchnię tłuczniem, by w ogóle mogły nią przejechać samochody.

- W sądzie z ust dyrektora Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej usłyszałem, że o taką poprawę stanu drogi może wnioskować każdy bydgoszczanin. Wystarczy, że zadzwoni do drogowców i sprawa zostanie załatwiona. Czyżby?... - zastanawia się Bogdan Dzakanowski.

(PS)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.