Protest rezydentów. To walka na długim dystansie

Czytaj dalej
Fot. Filip Kowalkowski
Hanka Sowińska

Protest rezydentów. To walka na długim dystansie

Hanka Sowińska

Nie będą prowadzić głodówki, bo ta radykalna forma protestu nie robi na rządzie wrażenia. Zaczną natomiast ograniczać liczbę miejsc swojej pracy.

- Nie mam czasu, by się uczyć, nie mówiąc już o korzystaniu z propozycji kulturalnych czy rozrywek. Jak jest trochę wolnego, to próbuję odpocząć - mówił nam wczoraj Mateusz Głuchowski, lekarz rezydent (trzeci rok specjalizacji z ortopedii) w Szpitalu Uniwersyteckim nr 1 im. dr. Jurasza w Bydgoszczy.

Na Starym Rynku, gdzie o godz. 14 rozpoczął się protest młodych lekarzy i popierających ich przedstawicieli siedmiu zawodów medycznych, nie był sam. Towarzyszyła mu mama i... pies. Zwierzę było najczęściej fotografowanym „uczestnikiem” protestu (na szyi miał kartkę z hasłem: „Popieram protest medyków - 6,8 proc. PKB”).

- Jestem tu jako pacjentka i mama rezydenta. Syna widuję rzadko, bo pracuje w kilku miejscach - mówiła nam pani Głuchowska.

Więcej o proteście rezydentów i ich postulatach w dalszej części artykułu.

Pozostało jeszcze 78% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Hanka Sowińska

Zawodowe zainteresowania: zdrowie, medycyna, organizacja ochrony zdrowia, historia medycyny; historia ze szczególnym uwzględnieniem najnowszych dziejów Bydgoszczy; udział w pracach różnych gremiów, których zadaniem jest ocalenie tego, co prof. Gerard Labuda nazywał \"strumieniem wieków\".

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.