Potrzebny śląski okrągły stół w sprawie kolejek na operacje endoprotez!

Czytaj dalej
Agata Pustułka

Potrzebny śląski okrągły stół w sprawie kolejek na operacje endoprotez!

Agata Pustułka

Rozmowa z prof. Damianem Kuszem, kierownikiem Katedry i Kliniki Ortopedii i Traumatologii Narządu Ruchu SUM w Górnośląskim Centrum Medycznym w Katowicach-Ochojcu

Proszę powiedzieć, co mówi pan pacjentowi, który ma 78 lat i każe mu się czekać na operację wszczepienia endoprotezy na przykład 10 lat?
Te kolejki są dla nas wielką tragedią. Najbardziej dramatyczna sytuacja dotyczy właśnie województwa śląskiego, bo u nas pacjentów oczekujących na zabieg jest najwięcej w kraju. Innym województwom udało się je rozładować, np. w lubelskim, mazowieckim, małopolskim czy podkarpackim.

To czemu my nie potrafimy?
Myślę, że znaleźliśmy się w sytuacji „ostatniego dzwonka”. Uważam, że w pilnym trybie specjaliści zajmujący się leczeniem tej grupy chorych i przedstawiciele Śląskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia powinni usiąść przy „okrągłym stole” i podjąć decyzje, które spowodują skrócenie kolejek. W naszym szpitalu na operację czeka już prawie 5 tysięcy pacjentów!

Co konkretnie trzeba zrobić?
Jeszcze niedawno taki problem mieli Niemcy i Brytyjczycy. Obywatele tamtych krajów jeździli masowo na operacje do Hiszpanii. By zmniejszyć kolejki, postanowiono po prostu dofinansować te zabiegi, aby lekarze w krótkim czasie mogli wyleczyć jak największą liczbę chorych. Obecnie w Niemczech na operację endoprotezoplastyki czeka się 3 miesiące. Podobny scenariusz wyobrażam sobie w województwie śląskim. Wystarczą 2 lata, byśmy mogli „wyoperować” tylu chorych, aby ci najstarsi nie byli skazani na czekanie latami na zabieg. Ile razy słyszałem od nich: panie profesorze, przecież i tak nie dożyję. Bardzo mi trudno, jako lekarzowi i człowiekowi, pogodzić się z tą sytuacją. Jeśli nie zmieni się nasze nastawienie, by operować młodszych chorych, wkrótce staniemy się społeczeństwem inwalidów. Już teraz na choroby zwyrodnieniowe stawów cierpi 8-9 mln Polaków. Choroby zwyrodnieniowe stawów są epidemią XXI wieku, najczęstszą przyczyną inwalidztwa. Nie są zaliczane do chorób zagrażających życiu, ale to nieprawda. Czynią życie trudnym do zniesienia, unieruchamiają, skazują na ból.

Mieszkanie za czytanie

Ale nowotwory i choroby układu krążenia „wygrają” rywalizację o finansowanie przez NFZ.
Nie będę się licytował, ale warto podliczyć, ile kosztuje czekanie na operację wszczepienia endoprotezy np. kilkanaście lat. Przecież to nie tylko koszty leków przeciwbólowych, fizjo- i fizykoterapii, leczenia sanatoryjnego, zasiłków chorobowych, świadczeń rehabilitacyjnych, a nawet rentowych. Amerykanie chorych operują w wieku 45-50 lat, my średnio w wieku lat 79, czyli o wiele za późno, bo nawet perfekcyjnie przeprowadzony zabieg może nie przywrócić sprawności i spodziewanego poziomu mobilności. Oczekiwanie latami na operację oznacza coraz większą niepełnosprawność. Pojawia się sztywność stawów, bóle, także nocne, które nie pozwalają spać. Najpierw jest jedna kula ortopedyczna, potem druga, potrzeba opieki drugiej osoby, w końcu wózek inwalidzki. Na pewnym etapie choroby można ją za pomocą leków wyhamować, ale nie można jej zatrzymać. Z czasem dochodzą kolejne schorzenia. Leki są też obciążeniem dla żołądka i wątroby.

Od czego trzeba zacząć rewolucję kolejkową na Śląsku?
Od precyzyjnej weryfikacji kolejek. I musimy to zrobić wspólnie z Funduszem, bo sami nie jesteśmy w stanie temu sprostać. Trzeba sprawdzić, czy ktoś zoperował się w innym ośrodku i już tylko fikcyjnie zajmuje miejsce na liście. Niestety, ktoś może umrzeć, zanim dojdzie do zabiegu. Musimy zatem najpierw urealnić liczbę oczekujących chorych. Druga sprawa to kwestia decyzji NFZ: jak bardzo może finansowo wesprzeć program. Po prostu musimy zawrzeć kontrakt na określony czas, by radykalnie skrócić termin oczekiwania na operację. Jesteśmy w stanie operować dwa, trzy razy więcej niż obecnie. Jakby na ten problem nie patrzeć, to znajdujemy się dziś w ogonie Europy, jeśli chodzi o endoprotezoplastykę. W Polsce na 1.000 osób przypada ich 0.6, a w Czechach 2, zaś w Niemczech 5. Te liczby mówią same za siebie.

Jak w praktyce szpitalnej wygląda leczenie starszych chorych?
Obecnie osoby po 90. roku życia na naszym oddziale stanowią 10-15 proc. pacjentów. Gdy zaczynałem pracę, a było to około trzydzieści parę lat temu, te sytuacje należały do wyjątków. Teraz w ogóle nie dziwimy się, gdy operujemy stulatków. Kiedyś złamanie szyjki czy okolicy krętarzy zdarzało się raz na dwa tygodnie. Teraz z takimi sytuacjami mamy do czynienia niemal codziennie. Możemy zatem mówić o geriatrioortopedii i geriatriotraumatologii. Wydłuża się średnia życia i proces ten będzie trwał - w prognozach nieprzerwanie do 2050 roku. Brytyjskie badania mówią, że połowa dzisiejszych 50-latek dożyje setki. Cieszymy się z tego, ale musimy dbać, by ostatni okres życia przebiegał w sprawności i bez bólu. Moim zdaniem, to dziś główne wyzwanie medycyny. Po 60. roku życia nie ma osoby bez stwierdzonej zwyrodnieniowej choroby kręgosłupa. To cena postępu cywilizacyjnego, siedzącego trybu życia, pracy przy komputerze, nadwagi. Kiedy jako dziecko oglądałem w niedzielne wieczory serial „Czterdziestolatek”, to inż. Karwowski wydawał mi się osobą w „dostojnym” wieku. Kiedy sam osiągnąłem ten wiek, stał się sympatycznym panem w średnim wieku. Ale kiedy pojawił się po 20 latach, miałem znowu mieszane uczucia, chociaż powtórnie zmieniam zdanie. Dziś dawny 40-latek to - z mojego punktu widzenia - osoba w wieku 65 lat. A to dla nas lekarzy osoby młode.

Czy starsi pacjenci wymagają specjalnych technik operacyjnych, specjalnych endoprotez?
Podstawą jest jak najszybsze uruchomienie pacjenta. Dla niego każdy dzień leżenia w łóżku i bezruchu to konkretne straty, jeśli chodzi o wynik leczenia. Każdy uraz, każdy incydent wytrąca ich z reguły z niskiego poziomu mobilności, powoduje problemy krążeniowo-oddechowe, demencję, zapalenia układu moczowego, zwłaszcza w przypadku kobiet, czy odleżyny. W przypadku urazu u pacjentów 80 plus stosujemy stabilne zespolenie, co pozwala uniknąć opatrunku gipsowego. Taki chory musi jak najszybciej zacząć chodzić. Gdy trzeba implantować sztuczny staw, to osadzamy go na cemencie kostnym, co również umożliwia szybką pionizację i poruszanie się. Trzeba działać zdecydowanie i maksymalnie szybko, aby mogli się cieszyć powrotem do stanu sprzed wypadku i życiem.

Agata Pustułka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.