Park, czyli cmentarz. Miasto, które stąpa po kościach

Czytaj dalej
Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz
Krzyszof Błażejewski

Park, czyli cmentarz. Miasto, które stąpa po kościach

Krzyszof Błażejewski

Prawosławni swoich zmarłych wspominają inaczej niż katolicy. Nie stoją nad mogiłami w smutku i zadumie, ale w czasie radawnicy ucztują na grobach, dzieląc się swoją radością ze zmarłymi, zostawiając im posiłek i stakanczik wódki. Jednak nawet oni ze zgrozą przyjęliby wiadomość o tym, że w dużym mieście cmentarz przerobiono na park, rozbierając i sprzedając nagrobki, niwelując teren i wygradzając alejki. W ten sposób bydgoszczanie od 70 lat spacerowali, odpoczywali, bawili się i umawiali na randki, stąpając po ludzkich kościach przykrytych niewielką warstwą ziemi.

To, że w parku Witosa nie było prawidłowo przeprowadzonych ekshumacji, nie jest współczesnym odkryciem. Wiedziała o tym doskonale większość bydgoszczan starszego pokolenia, nazywając ten teren żartobliwie „parkiem sztywnych”. Na ludzkie kości trafiali ogrodnicy sadzący tu krzewy i urządzający klomby, znajdywali je przypadkowi przechodnie.

Pozostało jeszcze 91% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Krzyszof Błażejewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.