Pan Krzysztof z Fordonu, którego mieszkanie spłonęło w pożarze, prosi o pomoc

Czytaj dalej
Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz
Małgorzata Pieczyńska

Pan Krzysztof z Fordonu, którego mieszkanie spłonęło w pożarze, prosi o pomoc

Małgorzata Pieczyńska

Miały być ćwiczenia strażaków w Fordonie, a skończyło się na realnej akcji gaśniczej. We wtorek (19 marca) tuż po godz. 9 paliło się w wieżowcu przy ul. Monte Cassino.

Stoję przed wieżowcem przy ul. Szelburg-Zarembiny 15. To tu za chwilę mają rozpocząć się ćwiczenia strażaków z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 2. Symulowany ma być pożar na 10 piętrze. Wozów strażackich szukać jednak ze świecą. Nagle telefon.

- Jesteśmy na ul. Monte Cassino 6. Mamy prawdziwy pożar - informuje mnie kpt. Karol Smarz, rzecznik bydgoskich strażaków.

Stracił dach nad głową

Chwilę później jestem już przed wieżowcem, gdzie płonie mieszkanie na piątym piętrze. Przed 7-kondygnacyjnym budynkiem karetki pogotowia, policja i 7 wozów strażackich, w tym jeden z 24-metrowym podnośnikiem hydraulicznym. Przerażeni mieszkańcy obserwują akcję gaśniczą.

- Część z nich ewakuowała się sama, siedmiu osobom musieli pomóc opuścić budynek - mówi brygadier Paweł Siedlecki z Komendy Miejskiej PSP w Bydgoszczy, dowodzący akcją. - Mieszkanie nie nadaje się do użytku. Ucierpiały też inne lokale. Sprawdzamy jeszcze wszystkie pomieszczenia kamerą termowizyjną.

- Boże, takie nieszczęście. To cud, że nikomu z ludzi nic poważnego się nie stało - mówi ze łzami w oczach pani Aleksandra. - Jestem mieszkanką tego wieżowca, sąsiadką Krzysztofa, w którego mieszkaniu doszło do pożaru. Mieszkamy na tym samym piętrze. Sąsiad jest teraz w karetce pogotowia. Badają go, bo nawdychał się dymu. To dobry człowiek. Zawsze chętnie pomaga wszystkim. To ja wezwałam straż pożarną. Usłyszałam krzyk Krzysztofa. Gdy otworzyłam drzwi, kłęby dymu odrzuciły mnie. Zrobiło się czarno. Z trudem mogłam oddychać. Nie byłam w stanie go ratować. Zamknęłam drzwi i zadzwoniłam po straż pożarną. Sama wybiegłam na balkon, by zaczerpnąć świeżego powietrza.

Po chwili z karetki wychodzi pan Krzysztof. Jest cały osmolony.

- Nic mi się nie stało, ale straciłem cały dorobek życia - mówi załamany. - Docinałem na klatce schodowej kafelki, gdy nagle zaczęła palić się szafa w pokoju. Prawdopodobnie doszło do zwarcia instalacji elektrycznej. Jestem muzykiem. Prezenterem na różnych imprezach np. wesela i bankietach. Cały sprzęt elektroniczny wartości 70 tys. zł poszedł z dymem. Nie wiem, co teraz zrobię. Na razie schronienia mi udzieli sąsiadka, pani Ola.

Tu głos mu się łamie, a łzy same cisną się do oczu. Po chwili jednak dodaje: - Może znajdą się ludzie dobrej woli i mi pomogą. Jeśli tak, to proszę o telefon, podaję numer 791-208-331.

Szacowanie strat

Na miejscu są też pracownicy Fordońskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, która zarządza budynkiem.

- Najpierw musimy oszacować straty - mówi Andrzej Wyżgowski, zastępca prezesa FSM. - Skontaktujemy się z ubezpieczycielem. Podczas pożaru zniszczona została klatka schodowa, więc ją wyremontujemy. Być może konieczna będzie ekspertyza techniczna. Trzeba sprawdzić, czy nie ucierpiała konstrukcja budynku. Spróbujemy też pomóc panu Krzysztofowi.

Przed wieżowcem coraz więcej ludzi. Są też pani Justyna i pan Marcin, którzy mieszkają piętro wyżej.

- O pożarze dowiedzieliśmy się z Facebooka - mówi zdenerwowany pan Marcin. - Struchlałem, gdy zobaczyłem nasz wieżowiec w ogniu. Byliśmy w pracy. Rzuciliśmy wszystko i przyjechaliśmy. Byłem tam na górze. Całe mieszkanie jest w sadzy. Na razie zamieszkamy u rodziny.

Już we wtorek (19 marca) na Facebooku ruszyła akcja pomocowa dla pana Krzysztofa. Fordońska Spółdzielnia Mieszkaniowa na swojej stronie internetowej apeluje o pomoc dla pogorzelca. "Potrzebna jest odzież i przedmioty codziennego użytku jak np. naczynia, sztućce, kołdra, poduszka, pościel, artykuły higieniczne. ‎Na chwilę obecną najpotrzebniejsze są ubrania (rozmiar XL, L na wzrost 190 cm, obuwie rozmiar 45/46). Dary można zanosić do Biura Obsługi Mieszkańców FSM przy ul. Kleeberga 2".

W razie pytań prosimy o kontakt pod nr telefonu: 531212840 lub 882101980.

Małgorzata Pieczyńska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.