Okiem Jerzego Stuhra. Podobno Freuda u nas jeszcze nie było

Czytaj dalej
Fot. Przemyslaw Swiderski
Jerzy Stuhr

Okiem Jerzego Stuhra. Podobno Freuda u nas jeszcze nie było

Jerzy Stuhr

Jak to właściwie z nami jest? Jesteśmy przez polityków kołowani, tumanieni, chcą ingerować we wszystko, nie pytając nikogo o zdanie, czy w ogóle jest jeszcze sens, żeby się ich reakcjami przejmować?

Jest gorzej, bo niemal w każdej dziedzinie trzeba się za nich wstydzić. Wstyd patrzeć, jak władza rozpętała aferę z seksualizacją dzieci! Ja się przyjrzałem temu dokumentowi i wiem, że tam niczego takiego nie ma, co pojawia się w argumentach polityków. Tam jest o tym, jak bardzo potrzebne jest uświadomienie dzieci, bo jak nie, to one się nauczą z internetu najgorszego, chamskiego porno i będą myśleli, że to tak ma być!

Przecież oni mają dostęp do wszystkiego! A okazuje się, że rodzina nie od dzisiaj jest całkowicie bezradna! Zresztą w takich tematach często jest nawet lepiej, gdy to nie rodzice uświadamiają dzieci, a zaufany pedagog.

Jak można w tak prymitywny sposób użyć do polityki tak ważną sprawę wychowania seksualnego naszych dzieci! Jest udowodnione, że seksualizacja dotyczy coraz młodszych dzieci! Bo szybciej dojrzewają. A poza tym, dlaczego wszyscy sobie zapomnieli, że to jest dobrowolne? Przecież możesz dziecka nie posłać na takie lekcje! To jest przekłamane, przeinaczone i użyte we wrednym celu. Tak delikatny problem. I jeszcze w społeczeństwie, które jest na tym etapie, że nawet jeszcze Freud do nas nie dotarł.

My jesteśmy na etapie tomizmu z XIII wieku. Gdzie się ten błąd zaczął? Czy wiemy np. o tym, że w seminariach duchownych nie ma takiego przedmiotu, jak psychologia seksu? Dla księży! A potem mają spowiadać ludzi! I głównie z tego ludzi spowiadają! I ludzie się im zwierzają, a oni nie potrafią na to zareagować, nie w naukowy nawet, ale w jakikolwiek ludzki sposób.

Jak można w kraju tak niedouczonym w tematyce cielesności, w społeczeństwie tak zamkniętym, wykonywać takie harakiri, jakie politycy teraz wykonali?

Jestem oburzony i zawstydzony. Bo wyszła cała prowincjonalność! Mroki ciemnoty nas zakrywają, a lata świetlne dzielą nas od cywilizowanych, normalnych społeczeństw, gdzie się o tym mówi i nikogo to specjalnie nie dziwi, a procent nawet homo-seksualności i tam, i w Polsce jest dokładnie taki sam: cztery procent - mężczyźni, jeden procent - kobiety! Czyli nie ma żadnego alarmu!

Żeby nagle sobie z tych ludzi zrobić wrogów? Jestem załamany jakimś ogólnym niezrozumieniem i jakąś oficjalnie dyktowaną… ciemnotą. Ja nie wiem, jak z moimi dziećmi rozmawiać o wychowaniu wnuczków. A tu jakiś pan starszy z brzuchem krzyczy: wara od naszych dzieci, więc się oburzam! Jakich twoich? Co pan wie o dzieciach?

Jakby mogli wszyscy przeczytać ten raport, który podpisał prezydent Warszawy, to nikt z polityków nie mógłby rozpętać takiej nagonki! Tam jest tylko o tym, żeby dziecko obserwować, jak się u niego rozwija nieświadomie seksualność, a to jest rzeczą naturalną. Tam jest wyjaśnione, jak dziecko obserwować i wszystko mu tłumaczyć. Ale nie nachalnie.

Nas wychowywano w strachu przed seksem. Przed niechcianą ciążą, przed chorobami masturbacyjnymi, w rodzaju „zwiędnie ci ręka prawa”, „ręce na kołdrę”… Nas wychowano, że trzeba się seksu bać. A w tym podręczniku jest, że trzeba się z tym oswoić, bo poznawanie ciała jest normalne. To jest tak samo część życia człowieka, jak wszystkie inne. Bardzo ważna. Bo co ludzie potrafią robić, kiedy im tego brakuje, vide: pedofilia w Kościele.

Wciąż jesteśmy grajdołem. Np. Włochy, też katolicki kraj, a są zupełnie inni. Choć może nie są typowi, bo obok tego, że jest to kraj katolicki, to jest u nich równocześnie kult ciała, zaszczepiony przez znakomitych artystów z Michałem Aniołem na czele, że ciągle te dwie sprawy u nich się ścierają.

Choć i w tamtej kulturze był taki okres, po Soborze Trydenckim, że papież kazał zaklejać na największych obrazach i rzeźbach aniołów i świętych, ich części „wstydliwe”. Ujęto sprawy tej wstydliwości w kilku zasadach: że nie wolno części pokazywać, nie wolno twarzom świętych „dawać” twarzy swoich znajomych, że święci mogą być malowani tylko w aureolach i tylko w stanie ekstazy.

To wtedy rzeźbiarz Gianlorenzo Bernini wyrzeźbił zamawiającemu rzeźbę kardynałowi św. Teresę w ekstazie, tzn. jak odczytali znawcy, w orgazmie, z wygiętymi palcami, z zamkniętymi oczami i uchylonymi ustami. Do dziś tę słynną barokową rzeźbę można oglądać w jednym z rzymskich kościołów. To się u nich tak miesza i nieraz podziwiałem, jak oni walczą ze sobą, a wtedy zawsze zwycięży natura. Co widać w klasycznym malarstwie i w ogóle w sztuce.

My nie posiadamy takich „klasycznych obciążeń”, dlatego u nas „walkę z ciałem” można umieścić w kategorii totalnej kompromitacji edukacyjnej. I w takim czasie krzyczeć: „wara od dzieci”? Jak się politycy nie boją tak jawnej hipokryzji? Przecież ludzie to już widzą, że gra takim tematem to skandal. I to jeszcze w Polsce, w kraju tak niedouczonym pod tym względem.

Notowała: Maria Malatyńska

Jerzy Stuhr

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.