Marta Dudka

Niwiska: Trzeba zrobić przejście, zanim dojdzie do tragedii

Delegacja spotkała się przy niebezpiecznym skrzyżowaniu. Fot. Mariusz Kapała Delegacja spotkała się przy niebezpiecznym skrzyżowaniu.
Marta Dudka

Pasy mogą być w dwóch miejscach: na wysokości przystanku, albo dawnego klubu. - Nieważne gdzie, byle były - mówi Andrzej Fornalewicz, sołtys Niwisk.

Jest przystanek autobusowy, na którym codziennie wysiadają uczniowie z całej gminy. Jest chodnik po jednej i po drugiej stronie ulicy. Czego brakuje? Przejścia dla pieszych.
- To jakieś nieporozumienie, żeby dzieciaki, które idą do szkoły, przechodziły przez jezdnię na dziko - denerwował się Lesław Beczkowiak, ojciec czwórki dzieci. Pierwszy raz pisaliśmy o tej sprawie we wrześniu, gdy zaczynał się rok szkolny.

Do sklepu też trzeba jakoś dojść
- Ale to dotyczy też nas, innych mieszkańców. Też jakoś musimy dojść do sklepu po drugiej stronie. Przecież to droga przelotowa, więc kierowcy pędzą i nie patrzą. Poza tym tutaj też jest kiepska widoczność, aż strach myśleć, kiedy dojdzie do tragedii - martwiła się pani Alicja, mieszkanka Niwisk. Burmistrz wtedy zapowiadał, że zadzwoni do sołtysa i wyśle pracowników w odpowiednie miejsce. Co z tych konsultacji wyszło?
W zeszłym tygodniu, przy ruchliwej drodze było spore zgromadzenie. Aby wyznaczyć miejsce, gdzie trzeba wymalować pasy, przyjechali przedstawiciele zarządu dróg wojewódzkich, m.in. Sławomir Michalak, burmistrz Paweł Mierzwiak i wiceburmistrz Mirosław Walencik oraz geodeci z urzędu miasta. Zabrakło jedynie reprezentacji starostwa powiatowego.

Delegacja spotkała się przy niebezpiecznym skrzyżowaniu.
Mariusz Kapała Delegacja spotkała się przy niebezpiecznym skrzyżowaniu.

Jaki wynik konsultacji?
Sprawa jest dość skomplikowana. Nie można malować pasów na skrzyżowaniu, więc teraz trzeba podjąć decyzję, czy malować wzdłuż drogi powiatowej czy wojewódzkiej. Do wyboru są dwie opcje. Po pierwsze, można zrobić przejście dla pieszych na wysokości przystanku i zatoczki autobusowej. I wybudować chodnik po drugiej stronie, tak by łączył się z tym, który prowadzi bezpośrednio do szkoły. I za tą opcją opowiadał się pracownik zarządu dróg wojewódzkich: - W ten sposób zachowujemy naturalny ciąg pieszy i nie pchamy dzieci przez paskudne miejsce.

Druga opcja to postawienie barierek u szczytu skrzyżowania wzdłuż kamiennego ogrodzenia kościoła. I namalowanie pasów na wysokości dawnego klubu. Wymusiłoby to przechodzenie przez przejście „na około”. Czy się sprawdzi?
- Ciężko powiedzieć, ale w naszej sytuacji, gdy nie mamy żadnego przejścia wzdłuż ul. Zielonogórskiej, każda propozycja jest rozsądna. Myślę, że lepiej już iść te kilka kroków dalej na bezpieczne przejście - uważa sołtys Andrzej Fornalewicz.

Barierki w podobnym miejscu stoją w Droszkowie. Sołtys Dariusz Tarnas widział, jak dzieci i młodzież przeskakują barierki w drodze z autobusu do szkoły. - Tak było na początku, wszyscy chodzili na przełaj. Ale teraz jestem pozytywnie zaskoczony, bo wystarczyło trochę czasu, by ludzie zwyczajnie się przyzwyczaili. Starają się chodzić przez przejście - cieszy się sołtys. Jak będzie w Niwiskach? Czekamy na decyzję.

Marta Dudka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.