- Nie mamy z czego żyć - alarmują przedsiębiorcy z branży weselnej. W walentynki zapowiadają protest

Czytaj dalej
Fot. Krystian Dobuszyński
Norbert Ziętal

- Nie mamy z czego żyć - alarmują przedsiębiorcy z branży weselnej. W walentynki zapowiadają protest

Norbert Ziętal

- Jesteśmy wściekli, bo nie możemy pracować. W wyniku decyzji podjętych przez rząd w ramach walki z koronawirusem wesela zostały zakazane - alarmują przedstawiciele biznesów związanych z branżą ślubną i zapowiadają nietypowy protest w walentynki.

Szeroko rozumiana branża ślubna jest jedną z najbardziej poszkodowanych z powodu ograniczeń koronawirusowych. W ubiegłym roku pandemia uderzyła akurat, gdy rozpoczynał się wiosenno-letni sezon wesel. Wiele imprez zostało odwołanych. Zapowiada się, że w tym roku będzie podobnie.

- Styczeń i luty to czas, gdy dopinane są ostatnie sprawy związane z organizacją weselnego przyjęcia. Dawniej w tym okresie nie można było nawet marzyć o wynajęciu sali w bieżącym roku. Teraz nie wiadomo nic - mówi nam właściciel jednego z lokali "weselnych" koło Przemyśla.

Twierdzi, że ma "wstępne rezerwacje" na obecny rok, niektóre przeniesione z poprzedniego, ale obecnie wszystko jest wielką niewiadomą.

- Nikt nie chce potwierdzić terminu, a ja też tego nie wymagam, bo nie wiem, czy np. w maju albo czerwcu będę w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań - narzeka przedsiębiorca.

Obecnie, z powodu ograniczeń sanitarnych, organizacje wesel są zabronione. Możliwe są niewielkie przyjęcia w domu, czyli domownicy plus maksymalnie pięciu gości.

Problemy ma cała branża ślubno-weselna, a jest to spora grupa osób. Chodzi nie tylko o właścicieli sal weselnych, ale również organizatorów przyjęć, fotografów, kamerzystów, sklepów wyspecjalizowanych w garderobie ślubnej i innych. Według szacunkowych danych z tej formy biznesów utrzymuje się w Polsce ok. 2 mln przedsiębiorców.

W wielu miastach w ostatnich dniach odbyły się protesty. M.in. w Warszawie, Wrocławiu i Katowicach. Akcje zapowiadane są w kolejnych.

CZYTAJ TEŻ: Bunt przedsiębiorców. Restauracje i kluby na Podkarpaciu otwierają się mimo obostrzeń

Branża weselna domaga się od rządzących przedstawienia do 14 lutego rzetelnych analiz naukowych oraz badań uzasadniających zamknięcie lokali. Przedsiębiorcy chcą również m.in. ogłoszenia wiążącego planu powrotu możliwości organizacji wesel i przyjęć rodzinnych, z terminem obowiązywania najpóźniej od 5 kwietnia, opracowania trzystopniowego schematu powrotu imprez rodzinnych bez obostrzeń w perspektywie najpóźniej dwóch miesięcy.

- Kochamy swoją robotę, a to, co robimy, jest ważne. I jesteśmy wściekli, bo nie możemy pracować. W wyniku decyzji podjętych przez rząd w ramach walki z koronawirusem wesela zostały zakazane - utyskują właściciele weselnych biznesów.

Na Facebooku założyli grupę Protest Branży Ślubnej, która liczy już 8,6 tys. członków.

- Wiemy, że wiele osób czuje wielki gniew. Wiemy, że ludzie z tej branży nie lubią siedzieć z założonymi rękami. Chcemy działać, walczyć. Nie poddamy się - przedsiębiorcy planują organizację ogólnopolskiego protestu. Ma przybrać nietypową formę.

- Wysypmy coś! Ale nie obornik pod domem polityka, nie węgiel na tory. Wysypmy wspomnienia! Pozytywne emocje! Przypomnijmy ludziom, że wesela są ważne. Po co? By podkreślić społeczną funkcję wesel.

- Napisz do twoich par, poproś o przygotowanie przez nich kilku słów o tym jak pamiętają ten wielki dzień. Kiedy przyjdzie czas, poproś pary, by taki tekst (wraz z galerią zdjęć ze ślubu, filmem itp.) opublikowały w mediach społecznościowych i jednocześnie nominowały do podobnej zabawy kolejne osoby. Przygotujmy jak najwięcej takich treści i od 14 lutego, czyli od walentynek zasypmy nimi internet - proponują organizatorzy akcji.

Norbert Ziętal

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.