Na otwartym równo 90 lat temu stadionie przy ul. Langiewicza grała Resovia, Stal i szereg innych klubów z Rzeszowa

Czytaj dalej
Fot. Archiwum
Cezary Kassak

Na otwartym równo 90 lat temu stadionie przy ul. Langiewicza grała Resovia, Stal i szereg innych klubów z Rzeszowa

Cezary Kassak

Chyba w pierwszej połowie lat 90. ub. wieku na ogrodzeniu obecnego stadionu Podhalańczyk w Rzeszowie zawieszono tabliczkę z taką mniej więcej informacją: „Teren wojskowy. Wstęp wzbroniony”. Stadion praktycznie zawsze kojarzył się z wojskiem, ale na początku lat 90. regularnie rozgrywano na nim mecze piłkarskie, głównie z udziałem rywalizującego na trzecim szczeblu Zelmeru Rzeszów.

Przy tym żyło wtedy jeszcze nie tak małe grono ludzi pamiętających, że w odleglejszych czasach, szczególnie tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej, stadion był wręcz mekką rzeszowskiej piłki nożnej. Grał tutaj prawie „cały Rzeszów”, na czele ze Stalą i Resovią (do czego jeszcze wrócimy).

„Zakaz wstępu” na stadion niektórym wydał się zatem czymś kuriozalnym. W ówczesnych „Nowinach” opublikowano nawet zdjęcie wspomnianej wywieszki. Do fotografii dołączono krótki, sarkastyczny komentarz, którego autor wyznał, że teraz już wie, dlaczego na mecze Zelmeru przychodzi ostatnio niewielu kibiców...

Owej treści tabliczki, bo jest ich kilka, wiszą na stadionowym ogrodzeniu do tej pory. Nikogo już nie dziwią ani nie śmieszą. Stadion usytuowany przy ul. Langiewicza, prawie w centrum Rzeszowa, na co dzień zwykle jest zamknięty, a futbol przez większe F nie gościł tu od lat. O bogatej piłkarskiej przeszłości „Podhalańczyka” pamięta już coraz mniej rzeszowian...

Stadion ma już 90 lat

Moment, aby „odkurzyć” historię tego stadionu, jest teraz bardzo dobry. Obiekt otwarto bowiem 13 września 1931 r., czyli dokładnie 90 lat temu. Wybudowany obok koszar 17 pułku piechoty (istniał ten pułk do 1939 roku) stadion powstał w dużej mierze dzięki staraniom kadry oficerskiej tej jednostki, w tym dowódcy, pułkownika Rudolfa Kaleńskiego, oraz „organów pułkowych” zajmujących się sportem. Trzeba wiedzieć, że 17 pułk piechoty miał swój klub sportowy, w którym początkowo działały sekcje: szermiercza, pływacka, strzelecka, jeździecka i piłkarska.

Stadion 17 pp otwarto z pompą. W uroczystości, którą przygotowano w ramach corocznego pułkowego święta, wzięło udział ponad 2 tysiące osób. Przemowę wygłosił gen. Wieczorkiewicz, a ks. kapitan Franciszek Kisiel poświęcił stadion.

Obiekt był kameralny, ale jak na tamte rzeszowskie realia prezentował się okazale. Reporter „Gazety Rzeszowskiej” z entuzjazmem opisywał stadion:

„Śliczne boisko piłki nożnej, otoczone wspaniałą bieżnią lekkoatletyczną oraz skocznią, razem otoczone wewnętrznym ogrodzeniem żelaznym, trybuna kryta na 800 osób z lożą reprezentacyjną w środku, wał na miejsca stojące, strzelnica małokalibrowa oraz w budowie będące korty tenisowe (...)”.

W dniu oddania stadionu do użytku odbyły się na nim dwa pierwsze mecze. Najpierw publika zobaczyła potyczkę koszykarską. Basket w grodzie nad Wisłokiem był jeszcze mało znany, mecz reprezentantów 17. pułku piechoty z Cracovią, mistrzem Polski z 1929 roku, prasa opisywała jako „pierwsze tego rodzaju zawody międzymiastowe w Rzeszowie”. Lepsi okazali się krakowianie, z tym że wygrali minimalnie (45:44).

Zwieńczeniem uroczystości był piłkarski mecz 17 pp z Cracovią. I tym razem górą byli goście, zwyciężając 5:0. „Cracovia pokazała grę, jakiej od szeregu lat nie oglądaliśmy” - pisano w miejscowej gazecie.

Derby Resovia - Stal (OMTUR PZL) na stadionie przy ul. Langiewicza
Archiwum Marcina Gancarza Rezerwy Resovii na stadionie przy ul. Langiewicza, 1947 r.

Gościły tu piłkarskie sławy

Kiedy otwierano stadion, padła zapowiedź, że będą go mogli wynajmować sportowcy z różnych klubów. Wtedy w Rzeszowie liczyła się głównie Resovia. Jej piłkarze mieli swoje boisko przy ul. Krakowskiej, ale bardziej było to właśnie boisko niż stadion. Domowe mecze „pasiaków” zaczęto w związku z tym organizować na obiekcie przy ul. Langiewicza. Sprzyjał temu fakt, że w 1933 roku doszło do fuzji Resovii z klubem sportowym 17 pp.

- Stadion 17 pułku piechoty Resovia corocznie zgłaszała do Lwowskiego OZPN jako swój obiekt w lidze okręgowej. I tam walczyła o awans do ligi państwowej, czyli obecnej ekstraklasy - wyjaśnia Rafał Nabrzeżny z Sanoka, interesujący się historią przedwojennego futbolu we Lwowie.

Jest więc niemal pewne, że to na obchodzącym dzisiaj 90 „urodziny” stadionie zjawił się w 1937 roku trener reprezentacji Polski Józef Kałuża, aby obejrzeć w akcji późniejszych kadrowiczów: Stanisława Barana i Tadeusza Hogendorfa z Resovii.

- Rok później na wojskowym stadionie wystąpiła Wisła Kraków. W jej składzie byli m.in. reprezentant Polski Antoni Łyko, olimpijczyk z Berlina Józef Kotlarczyk i powojenny reprezentant kraju Mieczysław Gracz - wylicza Marcin Gancarz, twórca facebookowej strony Muzeum Resovii.

W maju 1939 roku, zapewne też przy ul. Langiewicza, Resovia podejmowała RKS Lwów. W ekipie przyjezdnych dobrą grą wyróżnił się przyszły „Trener Tysiąclecia” Kazimierz Górski. Ciut później po murawie tego stadionu biegał były kapitan reprezentacji Polski Henryk Martyna z Warszawianki, która w sierpniu ’39 dwa razy towarzysko zmierzyła się z Resovią.

Jeszcze przed wojną, jako małe dziecko, na meczach resoviaków bywał razem z tatą ówczesny mieszkaniec Rzeszowa Jerzy Talaga.

- Stadion przy ul. Langiewicza był reprezentacyjnym obiektem Rzeszowa, tam była jedyna trybuna w mieście. Część kibiców stała lub siedziała na wale, najmłodsi siadywali na... drzewach - wspomina Talaga, długoletni wykładowca warszawskiej AWF, człowiek wielce dla polskiej piłki nożnej zasłużony, wychowawca ośmiu selekcjonerów reprezentacji.

W czasie okupacji mecze na interesującym nas obiekcie rozgrywały wojskowe drużyny niemieckie.

- Z paroma kolegami, bez wiedzy rodziców chodziliśmy tam i podglądaliśmy, jak te szkopy grają - kontynuuje Jerzy Talaga. - W Rzeszowie istniała drużyna wojskowa DTSG Reichshof, występowała w lidze Generalnej Guberni. Poza tym była w Rzeszowie drużyna, którą zorganizował niejaki Papke. To był Niemiec, ale tę drużynę w większości tworzyli Polacy.

Pierwsze derby

Nie będzie przesadą stwierdzenie, że wojskowy stadion bywał areną meczów historycznych dla rzeszowskiej piłki. To tu Resovia zagrała ostatni ligowy pojedynek przed wybuchem 2 wojny: 20 sierpnia 1939 roku pokonała Strzelca Borysław 1:0. Tutaj grała też pierwsze mecze u siebie już po wojnie. Wczesną jesienią ’44 spotkała się z Polonią Przemyśl. To starcie oglądało parę tysięcy osób. Biletów wstępu nie było, w formie wolnych datków uzbierano 15 tys. zł.

- 5 listopada 1944 roku Resovia grała z Sokołem Rzeszów. Mecz trwał... 10 minut, bo na boisko weszli Sowieci i oznajmili, że jest im ono potrzebne do ćwiczeń wojskowych - mówi Marcin Gancarz. - Do tego czasu Resovia prowadziła 1:0, a gola strzelił Edmund Białas, potem sławny piłkarz poznański, członek tercetu napastników „ABC” (Anioła, Białas, Czapczyk).
We wczesnych latach powojennych Resovia utrzymywała ożywione kontakty z Cracovią. Dzięki temu na stadionie obok koszar podziwiano grę m.in. Rybickiego, Gędłka, braci Jabłońskich i Różankowskich, a więc piłkarzy, którzy w 1948 roku zdobyli z Cracovią mistrzostwo Polski.

- Zawodnicy z Krakowa przebierali się przy ul. Browarnej (tam pomieszczenia klubowe miała wówczas Resovia - red.) i stamtąd, w otoczeniu kibiców, szli na stadion przy ul. Langiewicza - wspomina Jerzy Talaga.

Z obecnym „Podhalańczykiem” wiążą się początki piłkarskiej Stali Rzeszów. W dniu 1 maja ’45 drużyna występująca najpierw pod szyldem OMTUR PZL miała tam swój debiut. Mimo ambitnej postawy, uległa 1:2 reprezentacji Garnizonu Wojska Polskiego.
Wkrótce później, 20 maja gracze OMTUR PZL na tym samym stadionie stoczyli pierwszy derbowy pojedynek z Resovią. O premierowej „świętej wojnie” swego czasu obszernie napisał red. Marek Bluj z „Nowin”, więc teraz tylko przypomnijmy, że w tamtym spotkaniu 6:2 triumfowali resoviacy.

Zaraz po wojnie Resovia przy Langiewicza grywała jeszcze ze Stalą.

- Atmosfera na trybunach była inna niż dziś. Na stadionie sprzedawano piwo, ale ludzie nie bali się przychodzić na mecze z małymi dziećmi - wspominał Tomasz Lubiński, ówczesny bramkarz Stali Rzeszów (dziś już nieżyjący). Kibice jednak już wtedy mocno się derbami emocjonowali. Zdarzyło się i tak, że jeden z widzów wyzionął ducha... - Może zmarł w drodze do szpitala, może już w szpitalu, ale był taki przypadek - mówił Lubiński.

Na obiekcie, którego 90-letnie dzieje staramy się odtworzyć, domowe mecze grały i inne rzeszowskie drużyny. Wystąpiła tu nawet druga reprezentacja Polski.

Cezary Kassak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.