Na moje kiepełe: Przed Świętami w wojewódzkim szpitalu

Czytaj dalej
Fot. Archiwum GL
Pinkus z Zielonej Góry

Na moje kiepełe: Przed Świętami w wojewódzkim szpitalu

Pinkus z Zielonej Góry

Kto ma rozum, ten zawsze wie, co w trawie piszczy i czego można się spodziewać od swojego rządu.

Przykładowo. Moja mamcia jak tylko w latach 60-tych usłyszała we wielogodzinnym przemówieniu Pierwszego Sekretarza KC PZPR Władysława Gomółki, iż w tym roku nie zabraknie nam cukru ani soli, to natychmiast kopała się w … plecy, łapała torby i dźwigała do domu ładunki cukru i soli, a także oleju i kaszy.
Bo nie jest ważne, co się mówi, jak się mówi, ale to, co się chce powiedzieć. Polityków trzeba czytać między wierszami i wtedy się wie, w czym rzecz.

Przykładowo: Szef naszej biednej Rzeczpospolitej, Pan Prezes Jarosław Kaczyński zapodaje: ,,PiS nie ma zamiaru zdobycia większości w Trybunale. W tej kadencji…”
Czarna godzino! To się należy odczytać, że w następnej kadencji zapłoną stosy! Heretycy i przeciwnicy pójdą na stos, a w Polsce zapanuje kult Wszechmogącego Jarosława!

Czy nie można zawału serca dostać jak, niestety, moja małżonka, która po wysłuchaniu w telewizji tego wystąpienia złapała się za serce i padła jak kawka.

Telefon, karetka, nasz szpital wojewódzki. Natychmiast ją na stół operacyjny. Co by jednak nie mówić, to w naszym szpitalu już nie to co, na ten przykład, lata 60-te. Pełna kultura, higiena, technika i ludzkie podejście do pacjenta.
Jak mnie zemdliło, kiedy mojej małżonce krew pobierali, to aż trzy pielęgniarki mną się zajmowały. Jedna przynosiła zimną wodę, druga kładła mnie kompres na głowę, a trzecia klepała mnie po buzi. I to mnie się najbardziej podobało.

Ale, niestety, wszystko co przyjemne, to się szybko kończy. Aj! Jak mnie się nie chciało iść do domu. Tutaj zostawała nie tylko moja małżonka, ale też tyle pięknych pielęgniarek, cudne dziewczyny po prostu!

I mądre! Sam widziałem. Przyszły dwie cudne wymienić prześcieradło pod jednym dziadkiem i blondyneczka mówi: - Proszę podnieść pupkę! A dziadek: - E?!

Proszę podnieść pupę! - E?! Pupę proszę podnieść! - E?! A druga, czarnulka, już nie wytrzymała i wrzasnęła: - Dupa do góry! Ale już! I dziadek natychmiast wykonał jej polecenie.
Zawsze mówiłem, że w kontaktach międzyludzkich najważniejszy jest przecież wspólny język. I ta czarnulka wspólny język z dziadkiem znalazła.

Pinkus z Zielonej Góry

Pinkus z Zielonej Góry

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.