Małgorzata Oberlan

Mołdawianie "na rabocie" w Polsce: wykorzystani i zrozpaczeni

Jan Mrozowski, konsul honorowy Republiki Mołdawii w Toruniu, już zaangażował się w sprawę. Fot. Polska Press archiwum Jan Mrozowski, konsul honorowy Republiki Mołdawii w Toruniu, już zaangażował się w sprawę.
Małgorzata Oberlan

Grupa Mołdawian remontowała hotel w Toruniu. Podobno to wina kogoś z samego dołu biznesowego łańcucha, że harowali na czarno i zalegano im z wypłatami. W styczniu zniknęli prawie wszyscy. Prawie, bo został Andriej - w areszcie. "Bóg mi świadkiem, że nie chciałem zabić" - pisze zza krat.

Andriej ma 30 lat i przyjechał do Polski, by odmienić los własny i rodziny. "Przyjechałem zarobić. Mam młodą rodzinę: żona jest w ciąży z bliźniakami (chłopiec i dziewczynka), powinna urodzić do 20 lutego. Mam jeszcze syna Jarosława, który ma 5 lat. Wzięliśmy w Mołdawii kredyt na remont. Żona jest na macierzyńskim, a mnie teraz posadzili i nie wiem, co będzie. Adwokata nie mam, pieniędzy nie mam, różne czarne myśli przychodzą do głowy i nic nie mogę z tym zrobić" - napisał w licie do konsula Mołdawii.

Napili się, bo znów nie było wypłat

Ten list Andriej C. napisał po rosyjsku z zakładu karnego Bydgoszcz-Fordon do Jana Mrozowskiego, honorowego konsula Republiki Mołdawii w Toruniu. Dlaczego mężczyzna trafił za kraty? W ramach tymczasowego aresztowania. Zaraz po tym, jak usłyszał prokuratorskie zarzuty. Poważne, bo dotyczą spowodowania śmiertelnego wypadku drogowego, w którym zginął jego kolega i pasażer - Dmitrij, równolatek.

Tragedia wydarzyła się 21 grudnia 2020 roku w Łysomicach pod Toruniem. W okolicy, gdzie Mołdawianie od połowy października mieszkali. Remontowali "Hotel Kopernik" na toruńskiej starówce. Wszystko wskazuje, że przynajmniej część z nich pracowała na czarno. O tym, że nie mogli doprosić się należnych im pieniędzy za pracę wiedzą doskonale przynajmniej trzy osoby: pan X., właściciel pokoi gościnnych, wspomniany konsul honorowy oraz właściciel firmy, który ich zatrudniał.

Co się wydarzyło 21 grudnia wieczorem. Konsul mówi tak: "Napili się, bo usłyszeli, że nie dostaną wypłat". Podobnie sytuację zapamiętał pan X.: "To już byli ostatni Mołdawianie, którzy u mnie zostali. Czekali kolejny tydzień na pieniądze za pracę. Pili już z rozpaczy".

Policjanci z kolei, pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Toruń Wschód ustalili, co następuje. Obywatel Mołdawii Andriej C., rocznik 1991, kierował samochodem osobowym. Jego pasażerami byli Dmitrij C., rocznik 1990 (z przodu) i Vadim A., rocznik 1991 (z tyłu). Wszyscy byli pod wypływem alkoholu. Kierowca jechał za szybko, nie opanował pojazdu, wpadł w poślizg i auto uderzyło w drzewo. Śmierć w wyniku wypadku poniósł pasażer z przodu.


"Bez pieniędzy, rotowani, zastraszani"

Według pana X., z którym rozmawiamy kilkukrotnie, Mołdawianie remontujący toruński hotel zostali wykorzystani jako tania siła robocza. Obserwował ich sytuacje codziennie od połowy października 2020 roku. On sam czuje się oszukany przez firmę "Remax", zarejestrowaną w Ząbkach pod Warszawą. Twierdzi, że łącznie winna jest mu blisko 28 tys. zł za noclegi kilkudziesięciu obcokrajowców, od wspomnianego października do stycznia.

Firma "Remax", jako podwykonawca, remontowała "Hotel Kopernik" przy ul. Wola Zamkowa w Toruniu. To trzygwiazdkowy obiekt należący do Polskiego Holdingu Hotelowego (to spółka ze 100-procentowym kapitałem państwa). Według relacji pana X., większość prac, oprócz malarskich, wykonywana była przez Mołdawian. Byli to mężczyźni w wieku od 20 do ponad 50 lat. Nie znali języka polskiego, a ich ojczysty - zbliżony do rumuńskiego - uniemożliwiał im komunikację z Polakami. Nie każdy z nich znal rosyjski.

-Jestem pewien tego, że większość z nich pracowała na czarno. Rotacja wśród nich była duża, ledwo spamiętywałem twarze. Firma zalegała im z wypłatami. W grudniu sytuację mieli już tragiczną. Siedzieli u mnie bez pracy. Kilka tygodni czekali na wypłaty. Bywało, że nie mieli nawet na chleb. Przyjeżdżał czasem do nich "opiekun", Mołdawianin lojalny wobec Polaków i znający język polski. Rzucał im po 200 zł. Do tego byli straszeni, że jeśli się komuś poskarżą, to natychmiast zostaną odstawieni przez policję do granicy - relacjonuje właściciel pokoi gościnnych spod Torunia.

Według pana X. firma "Remax" dłużna jest mu blisko 28 tys. zł za noclegi obcokrajowców. - Tracę już nadzieję, że kiedykolwiek te pieniądze mi zapłacą. Ciągle mówili, że "czekają na przelewy". 12 stycznia br. ostatni trzej Mołdawianie opuścili moje pokoje. Właściciel firmy "Remax" natomiast unika kontaktu ze mną - ciągnie mężczyzna.

Państwowa spółka i taki wyzysk?

28 stycznia udało nam się dodzwonić na komórkę właściciela firmy "Remax". Po pierwsze zapytaliśmy, czy firma wypłaciła już Mołdawianom zaległe pieniądze. Przedsiębiorca odpowiedział, że jeszcze "rozmawiają z chłopakami". Od razu też odpowiedzialność za brak wypłat dla pracowników zrzucił na pana Krzysztofa, kierownika robot w Toruniu. - To on miał zaległości - stwierdził.

Kolejne nasze pytanie dotyczyło legalności zatrudnienia Mołdawian. W tym momencie jednak przedsiębiorcy zaczął szwankować telefon i przerwał rozmowę. Nie oddzwonił. Pozyskaliśmy numer komórki kierownika w Toruniu, ale nie odbierał połączeń. Nie zareagował też na wiadomość esemesową z prośbą o kontakt w sprawie Mołdawian.

Po naszej pierwszej publikacji błyskawicznie jednak zareagowała państwowa spółka, czyli Polski Holding Hotelowy. Oto, co ustaliła: "Generalnym wykonawcą prac remontowych w Hotelu Kopernik w Toruniu jest firma Ajtech Sp. z o. o. Na podstawie oświadczenia zarządu tej firmy przekazujemy, że podmiot ten nie ma żadnych zobowiązań finansowych wobec firmy Remax , która zrealizowała prace budowlane i wykończeniowe. Wyżej wymienione prace firma Remax wykonała w oparciu o umowę podwykonawcy. Ponadto informujemy, że PHH Hotele Sp. z o.o. nie łączą żadne relacje biznesowe z firmą Remax. Niezależnie od tego dołożymy wszelkich starań, by wyjaśnić nieprawidłowości, które mogły narazić lub naraziły pracowników podwykonawców, pracujących w naszym obiekcie, na jakiekolwiek braki w regulowaniu należności".

To oficjalne oświadczenie. Z nieoficjalnych rozmów z holdingiem wynika, że najprawdopodobniej zator płatniczy i złe traktowanie Mołdawian to wina pana K. z Torunia. To na niego palcem wskazuje też właściciel firmy "Remax". Do niego też żal ma właściciel pokoi gościnnych. Jedni nazywają go pośrednikiem, inni kierownikiem robót.

Konsul pomoże i doniesie

"Pierwszy raz znalazłem się w więzieniu (areszcie) i jest to głupi zbieg okoliczności. Piliśmy i usiadłem za kierownicę pijany, spowodowałem wypadek, w którym zginął człowiek. Bóg mi świadkiem, że tego nie chciałem (...) Adwokata nie mam, pieniędzy nie mam, różne czarne myśli przychodzą do głowy i nic nie mogę z tym zrobić. Napisałem list do domu, ale nie wiem, czy doszedł. Nie mam żadnej odzieży, bo w szpitalu po awarii wszystko pocięli i zostałem w podartych spodniach i szpitalnej koszuli " - pisze w liście do konsula Andriej.

Jan Mrozowski już mu pomógł. Konsulat opłaci mężczyźnie adwokata. Udało się załatwić talon na bieliznę i podobne życiowe sprawy więzienne ogarnąć. Bez większych problemów załatwiono też transport zwłok ofiary wypadku do ojczyzny. ("Rodzina zmarłego Vadima napisała już w liście, że sprawcy wybacza" - wtrąca konsul).

Konsul absolutnie jednak nie zamierza zapominać o pozostałych Mołdawianach, których z Torunia gdzieś wywiało. Przecież nie rozpłynęli się w powietrzu. -W tej sprawie zawiadomię Straż Graniczną i Urząd Skarbowy - zapowiada Jan Mrozowski, zawodowo zajmujący biznesem deweloperskim.

Małgorzata Oberlan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.