Mała Łucja Połata z Pietrzykowic odkręca gaz i jedzie w siną dal

Czytaj dalej
Fot. FOT. Archiwum Rodzinne
Jacek Drost

Mała Łucja Połata z Pietrzykowic odkręca gaz i jedzie w siną dal

Jacek Drost

Duże gogle w pomarańczowej oprawie, wielki motocyklowy kask z daszkiem, różowo-biało-czarny kombinezon z gwiazdkami i niemałym numerem 18 po prawej stronie, a także rękawiczki i biało czarne-buty skrywają Łucję Połatę, sześciolatkę z Pietrzykowic koło Żywca, która jeździ na… motocyklu crossowym, jest wschodzącą gwiazdą wyścigów enduro dla dzieciaków, a w ostatnim plebiscycie „Dziennika Zachodniego” na Sportowca Roku 2019 wygrała w kategorii Junior Roku Dziewczęta. Kiedy pytam Łucję, co czuje,jeżdżąc na motocyklu, odpowiada bez wahania: - Siłę!

Sześcioletnia Łucja i jej czteroletni brat Leon to wyjątkowo ruchliwe dzieci. Kiedy rozmawiamy z ich rodzicami, siedząc przy kuchennym stole, nie mogą usiedzieć na miejscu. Co chwilę gdzieś wychodzą, co chwilę przynoszą jakieś przedmioty. Widać, że rozpiera je energia, a jak już na moment usiądą, to uwagę dzielą między odpowiedzi na pytania o motocyklową pasję, błądzenie palcami po ekranach smartfonu i tabletu oraz planowanie jutrzejszego wyjazdu na narty na Słowację.

- Jeżdżę na motorze już dwa lata. Zaczęłam, jak miałam cztery lata. Pierwszej swojej jazdy nie pamiętam - zwierza się Łucja.

Pasja do jazdy praktycznie od kołyski

Ojciec Łucji, Mateusz Połata, mechanik samochodowy z wykształcenia i miłośnik motoryzacji, opowiada, że przygoda dziewczynki z motocyklami, zaczęła się jeszcze... przed przyjściem Łucji na świat.

- Przed jej narodzinami kupiłem sobie motor z prawdziwego zdarzenia. Wystartowałem w pierwszych zawodach, kiedy Łucja się urodziła. Zaczęła z nami jeździć na zawody od małego - wspomina tata Łucji.

Kiedy dziewczynka skończyła roczek, dostała samochód elektryczny. Trochę nim pojeździła, ale szybko z niego wyrosła. Niedługo później dostała w prezencie quada elektrycznego. Jak opowiada jej tata, zaczęła na nim robić takie rzeczy, jakich zwykłe dzieci nie robią - zjeżdżała z drewnianych schodów, jeździła na nim na stojąco i na leżąco, wyprawiała przeróżne ewolucje, więc kolejnym etapem jej motoryzacyjnej edukacji był rower.

Łucja miała dwa lata i osiem miesięcy, kiedy bez żadnych problemów jeździła na rowerze.

- Kiedyś wracałem z delegacji i zdecydowałem, że na czwarte urodziny kupię jej motor. Trafił się taki - motor z prawdziwego zdarzenia. Stary, bo stary, ale najprawdziwszy KTM (firma produkująca motocykle, samochody, rowery, quady i gokarty, założona w 1934 roku przez Hansa Trunkenpolza w Mattighofen w Austrii - red.), który rozpędza się do prędkości 50 kilometrów na godzinę. I tak się zaczęło - wspomina Mateusz Połata.

Czteroletnia Łucja połyka bakcyla

Jak tata wymyślił, tak też się stało - Łucja dostała motor na swoje czwarte urodziny. Nim nim jednak zdążyła się na nim przejechać, to używany KTM zepsuł się. Miesiąc trwała jego naprawa. Ale kiedy później - sto metrów od domu, na pobliskim boisku sportowym - Łucja na nim usiadła, rodzice wytłumaczyli jej, co i jak, dodała na manetce gazu i pojechała w siną dal, to od razu połknęła bakcyla.

Dlaczego motocykle? - Łucja ma bardzo dobre wyczucie równowagi. Miała dwa lata, kiedy już jeździła na rowerze. Z jazdą na nartach także nie ma problemu. Jest dzieckiem bardzo ruchliwym. Nie usiedzi na miejscu - opowiada Joanna Chmielarz, mama dziewczynki.

Niedługo później okazało się, że w podbielskiej Jasienicy został otwarty tor Mountreme do m.in. nauki jazdy dla dzieci, więc rodzice nie zastanawiając się wiele, zdecydowali, że dziewczynka powinna rozwijać tam swoją pasję. Łucja zaliczyła jeden, drugi, trzeci trening, a później zaczęła regularnie ćwiczyć. Na swoje pierwsze zawody pojechała do Czerwionki Leszczyn.

- Na początku Łucja jeździła wolniej, delikatnie się przewracała, więc bałam się mniej. Teraz jeździ coraz szybciej i coraz bardziej się boję - mówi mama Łucji.

Przyznaje jednak, że sama jeździ na motocyklu, quadzie, uwielbia motoryzację, więc nie myślała, żeby ukierunkować córkę na inne hobby.

Tata Łucji podkreśla z kolei, że na początku było wszystko proste. Łucja wsiadała na motocykl tak jak na rower i jechała, tylko pedałować nie musiała.

Zachęceni dokonaniami Łucji, swojego syna Leona posadzili na mniejszy motor, kiedy miał ledwie... trzy lata. Później przesiadł się na quada.

- Kiedy sobie przemyślałem, co on zrobił podczas pierwszej jazdy - mówi Mateusz Połata. - Odkręcił gaz i pojechał... Popodrzucało go na wybojach i się przewrócił. Później przez długi czas, nim opanował gaz, biegałem za nim, trzymając go na lince. Kiedy teraz o tym myślę, to chyba to nie było do końca przemyślane - śmieje się.

Sama Łucja opowiada, że uwielbia jazdę ma motorze.

- Nie boję się, że się przewrócę, ale kiedyś przez kierownicę przeleciałam - wtrąca dziewczynka. - Nic nie czułam, tylko mnie nos bolał.

Trening czyni mistrza

Mama Łucji podkreśla, że kiedy zaczęli jeździć na tor do Jasienicy, to na początku było ośmioro dzieci, które tam trenowały. Po jakimś czasie zostało zaledwie troje dzieci, które ćwiczą regularnie.

Nie zmienia to jednak faktu, że coraz więcej i coraz młodszych dzieci jeździ na motocyklach lub quadach. W zawodach organizowanych w Czerwionce Leszczynach startuje regularnie kilkadziesiąt dzieci, wśród dziewczynek Łucja jest najmłodsza. Starszym koleżankom nie daje żadnych szans.

- Teraz, przez zimę, trenujemy bardzo mało, ale kiedy przygotowywała się do wyjazdu na Tauron Arenę, gdzie Łucja miała pokazowy przejazd podczas mistrzostw świata, to indywudualnie trenowała trzy razy w tygodniu po dwie godziny, m.in. z Kacprem Bak-larzem, wielokrotnym mistrzem Polski cross country, enduro i super enduro. Trenowała przejazd pewnych partii toru - zakręty, skoki lub jazdę na stojąco. Z kolei do Czer-wionki Leszczyn Łucja jeździ na treningi grupowe, bo musi jeździć z innymi dziećmi, by oswajać się z jazdą w grupie, by widzieć, że da się jeździć lepiej niż potrafi, uczyć się od chłopaków - tłumaczy Mateusz Połata.

Do jej największych sukcesów można zaliczyć pierwsze miejsce na Dzień Dziecka w Enduro Kids Czerwionka, wygraną na zakończenie wakacji w Enduro Kids, czwarte miejsce w Olszana Enduro Days, a także wyścig pokazowy podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata Super Enduro w Krakowie.

- Pasję do motoryzacji mają po tacie. Ulubione ich zajęcie to siedzenie z Mateuszem w garażu. Wtedy nie są głodni, nic im nie przeszkadza. Leon to w ogóle jest mechanik - wszystko by rozkręcił - śmieje się mama dziewczynki.

Rodzice Łucji i Leona zgodnie mówią zgodnie, że hobby nie jest tanie, ale pasja to pasja. Jeśli Łucja będzie chciała się spełniać w tej dyscyplinie, to chętnie jej pomogą. Jeśli jednak kiedyś zdecyduje, że jej się to nie podoba, wówczas nic na siłę.

Jacek Drost

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.