Kolejna rewolucja na Starym Rynku. Ile teraz w nim jest Bydgoszczy?

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Bloch
Krzysztof Błażejewski

Kolejna rewolucja na Starym Rynku. Ile teraz w nim jest Bydgoszczy?

Krzysztof Błażejewski

Po kilkunastu miesiącach modernizacji, przeprowadzanej za osłoną ogrodzenia, od kilku dni bydgoszczanie mogą oswajać się ze swoim Starym Rynkiem. Wyrażane są bardzo różne opinie, niekiedy skrajne. Jak „nowy” rynek będą traktować bydgoszczanie, kiedy się już z nim oswoją?

Miejskie rynki spełniały zawsze bardzo ważną rolę. Na początku był to punkt, gdzie urzędowały lokalne władze i gdzie handlowano. W większych miastach, kiedy główny plac przestał wystarczać, budowano kolejne rynki albo pod handel zajmowano place powstałe w naturalny sposób przy rozbudowie. W Bydgoszczy tak powstały rynki Nowy, Wełniany, Zbożowy, Rybi, Kozi…

Rozwój miasta w ostatnich kilkudziesięciu latach poszedł jednak w stronę zabudowy tych przestrzeni lub zmiany ich funkcji. Inne rynki w Bydgoszczy praktycznie zniknęły. Pozostał Stary.

Rynek wizytówką miasta

Dziś nikt nie wyobraża sobie handlu na bydgoskim Starym Rynku. Najwyżej w formie okazjonalnych kiermaszów staroci czy wyrobów rzemieślniczych. Bo rynek w centrum miasta to dziś zupełnie inna przestrzeń, wyróżniająca się swoją specyfiką z pozostałych części miasta, i zarazem jego wizytówka.

Główny rynek to miejsce spacerów, spotkań, letnich wieczorów spędzanych przy piwie, miejsce świętowania miejskich Wigilii i sylwestrów, a jednocześnie atrakcja turystyczna, przestrzeń przyciągająca przyjezdnych atmosferą i obietnicą objawienia czegoś charakterystycznego, czegoś niezwykłego, czego dotąd jeszcze nie widzieli. To na główny rynek zazwyczaj przyjezdni kierują swoje pierwsze kroki, bowiem wiedzą z doświadczenia, że mogą się tam zapoznać z historią miasta, wydarzeniami, które je ukształtowały i które na jego rozwój miały największy wpływ.

To na główny rynek zazwyczaj przyjezdni kierują swoje pierwsze kroki.

W większych miastach coraz częściej płytę głównego placu wspiera bogata infrastruktura towarzysząca: z podziemnymi parkingami, z centrum handlowym pod płytą, z przystankami komunikacji albo z funkcjami usługowymi na parterach budynków, przyciągającymi ludzi na co dzień. U nas tego jeszcze nie ma.

A czym jest bydgoski Stary Rynek w swoim nowym kształcie? Jakie funkcje będzie pełnił? Czym będzie raczył mieszkańców i przybyszów? I co ten rynek właściwie mówi o mieście i jego mieszkańcach?

„Ucieczka” pomnika to nie problem

Na pewno niczym szczególnym nie wyróżniają się kamienice przy rynku. Późno wzniesione, przebudowane, straciły oryginalne kształty, nie tchną oryginalnością. Płyta? Widać w niej tylko ledową linię 18 południka i zarys czegoś nieokreślonego, wyróżniony ciemniejszym kolorem. Historycy mogą domyślać się, że to może być zarys dawnego ratusza, który stał w czasach I Rzeczpospolitej na środku bydgoskiego rynku. Ale czy mogą mieć pewność?

Pomnik, który zna zdecydowana większość bydgoszczan, bo wrósł w tkankę miasta, stojąc na rynku równo od 50 lat „uciekł” do narożnika, usuwając się jakby w cień, tracąc rolę dominanty przestrzennej. Protesty przeciwko jego przenosinom były jedynie symboliczne, choć odchodzące pokolenia zapowiadały przykuwanie się łańcuchami dla obrony swojej świętości. Ten czas, jak się okazało, minął...

Pomnik, który zna zdecydowana większość bydgoszczan, „uciekł” do narożnika, usuwając się jakby w cień, tracąc rolę dominanty przestrzennej.

Nie ma też na bydgoskim rynku wyeksponowanych podziemi dawnego ratusza, co dekadę temu rozważano całkiem na serio podczas archeologicznych badań. Pomysły położenia nad reliktami szklanej tafli czy nawet stworzenia podziemnej trasy pod płytą rynku, choć mamy podobne przykłady w innych miastach, nie doczekały się realizacji.

Nie ma też w dalszym ciągu zachodniej pierzei, o której odbudowę toczy się w mieście gorący spór od kilkudziesięciu lat pomiędzy zwolennikami jej odtworzenia w historycznym kształcie, zbudowania w tym miejscu czegoś nowego bądź pozostawienia przestrzeni pustej.

Od traktatów po samoloty

W tym momencie dochodzimy do konieczności zadania istotnego pytania. Czy to jest zatem rynek bydgoski? A jeśli tak, to w jakim stopniu? Czy obecnie ma cechy charakterystyczne dla miasta, czy mógłby być głównym placem w dowolnym polskim mieście średniej wielkości?

Aby Stary Rynek można było określić mianem prawdziwie bydgoskiego, powinien on nawiązywać w różnorodny sposób do dziejów miasta i do najważniejszych wydarzeń, które miały na nim miejsce. A było ich sporo.

To tutaj świętowano powrót Bydgoszczy do Polski.

Przypomnijmy choćby traktaty welawsko-bydgoskie, podpisywane przez króla Jana Kazimierza i elektora Fryderyka Wilhelma na schodach kościoła pojezuickiego. Dziś nie ma ani kościoła, ani schodów, ani nawet żadnej tablicy czy planszy przypominającej to wydarzenie.

To na bydgoskim rynku odczytywano edykty i traktaty o zmianie granic i przynależności państwowej Bydgoszczy. Tutaj ogłoszono wypowiedzenie przez Niemcy wojny w 1914 roku, ustawiono dwa razy podczas dwóch niemieckich okupacji pomnik Fryderyka Wielkiego. To tutaj Niemcy w 1919 roku masowo płakali z żalu za utraconym miastem, to tutaj świętowano też powrót Bydgoszczy do Polski. Tutaj bydgoszczanie żegnali zbiorowo w 1935 roku Józefa Piłsudskiego, oglądali zloty automobilistów, a tuż przed II wojną - pokaz zakupionych dla polskiej armii samolotów.

Barbarzyństwo

Dzieło zniszczenia, powiększające znacząco przestrzeń Starego Rynku, dokonało się wiosną 1940 roku, kiedy w barbarzyński sposób hitlerowcy zburzyli zachodnią pierzeję wraz z kościołem. Potem z kolei czerwonoarmiści obalali „Starego Fryca”, tworząc jeszcze nieświadomie dużą przestrzeń dla tzw. masówek, na których protestowano przeciwko polityce imperialistów, wojnie koreańskiej i wietnamskiej, a także przeciwko syjonistom i warchołom. Tutaj też odbyła się niezwykła, niezapomniana msza z 3 maja 1981 roku, msza wolności i solidarności, kiedy tysiące bydgoszczan nie mogło się zmieścić na okolicznych ulicach.

„W ciągu ostatnich dziesięcioleci Bydgoszcz została naznaczona szczególnym znamieniem „prześladowania dla sprawiedliwości”.
Jan Paweł II

Również na Starym Rynku miały miejsce tragiczne wydarzenia z pierwszych dni września 1939 roku, które, wydawało się, na zawsze zmieniły Bydgoszcz i które upamiętnił okazały pomnik, wtłaczając Bydgoszcz w ramy symbolu męczeństwa i martyrologii. Taką pozostawała jeszcze w 1999 roku, kiedy Jan Paweł II na bydgoskim lotnisku powiedział: „W ciągu ostatnich dziesięcioleci Bydgoszcz została naznaczona szczególnym znamieniem „prześladowania dla sprawiedliwości”.

Na razie to jest kamienne lotnisko bez ducha w sobie.
Robert Grochowski

Tymczasem nie minął jeszcze wiek, a już praktycznie tamte wydarzenia odeszły w niepamięć, czego symbolem było przesunięcie pomnika na inne miejsce, a wcześniej wywiezienie na Kapuściska tzw. szańca. Woli życia, woli kształtowania swojej teraźniejszości i przyszłości przez obecne pokolenia nie ma sensu się przeciwstawiać. Nikt nie chce żyć wyłącznie pamięcią, ale dniem dzisiejszym i przyszłością. I tę myśl najczęściej powtarzają przeciwnicy odbudowy zachodniej pierzei w dawnym kształcie, których jest coraz więcej.

Pomnik i szklany potworek

Rynek bydgoski przetrwał niejedną rewolucję i wielokrotnie w historii zmieniał swoją nawierzchnię i wystrój. Na starych zdjęciach zobaczyć można bruk, najpierw nierówny, potem z drobnej kostki. Kilkustopniowy podest zrobiono przed ustawieniem pomnika Fryderyka Wielkiego w 1862 roku. Trzy dekady później przez środek rynku na ukos położono szyny tramwajowe, które zniknęły w 1970. Rok wcześniej pojawiła się wraz z pomnikiem nowa kostka z ciemniejszymi pasami i niewielkimi podestami na obrzeżach.

Rynek wydaje mi się być nieproporcjonalnie wielki.
Robert Grochowski

Gruntowną przebudowę rynku zapowiadano w przeszłości wielokrotnie. Do największej miało dojść w czasie II wojny, kiedy w miejsce zburzonej zachodniej pierzei miał pojawić się monumentalny „norymberski” ratusz. Potem w okresie PRL-u, kiedy planowano ustawienie pomnika oraz na samym środku rynku miało powstać efektowne i nowoczesne, według ówczesnych pojęć, dwukondygnacyjne szklano-aluminiowe muzeum martyrologii na „nogach” zamiast parteru. Częściowo przykrywać miało szaniec, przed którym z kolei ustawiony miał być pomnik. Zrealizowano tylko dwa ostatnie elementy, resztę odkładając na bliżej nieokreśloną przyszłość.

Główny salon miasta

Ile z tej przeszłości mieści się w obecnym kształcie bydgoskie Starego Rynku? Raczej niewiele.

- Nie podoba mi się obecna forma rynku, choć może trzeba się do niej po prostu przyzwyczaić, bo na razie to jest kamienne lotnisko bez ducha w sobie
- mówi Robert Grochowski, archeolog, odkrywca skarbu bydgoskiego, zwolennik odbudowy zachodniej pierzei. - Pomnik znalazł się w miejscu „gorszym” historycznie, ale wygląda dużo lepiej niż poprzednio. Rynek wydaje mi się być nieproporcjonalnie wielki. Póki nie wróci zachodnia pierzeja, będzie mi na nim brakowało harmonii.

Bardzo dobrym posunięciem była zmiana lokalizacji pomnika.
Marek Mischker

- Taka przestrzeń rynku jest opatrzona i oswojona dla wszystkich powojennych bydgoszczan - mówi wiceprezes bydgoskiego oddziału SARP, architekt Marek Mischker. - Jednocześnie potrafię wyobrazić sobie rynek z pierzeją zachodnią. Jeśli byłaby to bardzo dobra, współczesna architektura, z prestiżową funkcją to rynek, jako główny salon Bydgoszczy, na pewno by zyskał. Bardzo dobrym posunięciem była zmiana lokalizacji pomnika. Dobrze prezentują się również jednakowe parasole ogródków.

Krzysztof Błażejewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.