Gorzowianin Andrzej zamienił brzydkie nic w ładne coś

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Rusek
Tomasz Rusek

Gorzowianin Andrzej zamienił brzydkie nic w ładne coś

Tomasz Rusek

Czemu Andrzej Sibera z ukochaną Anią postanowili zagospodarować pusty, psujący widok w okolicy lokal? Nie, nie będzie wzruszającej odpowiedzi. Wcale nie z dobrego serca i miłości do miasta.

- Zależało nam na zrobieniu dobrego biznesu. Wcześniej mieliśmy smażalnię przy ul. Herberta, ale marzył się nam lokal w dawnej Matnarze. Refleksja przyszła dopiero później. Zrozumieliśmy, że każdy, kto w centrum ma interes, odpowiada przy okazji za okolicę. To wyzwanie, ale i radość. Bo mamy wielkie plany - mówi Andrzej Sibera.
Ale od początku.

Ludzie nie mogą się nadziwić, że zmieniliśmy brzydkie „nic” w ładne „coś”. Dosłownie przez szybę zaglądają.

Życie za oknem

Piątek, dochodzi 12.00. Tymczasem przed smażalnią ryb przy ul. Mostowej (dwa kroki od bulwaru, trzy od katedry, pięć od Starego Rynku, półtora kroku od mostu Staromiejskiego) stoją dwie panie i zerkają na zegarek. - No kiedy otworzą? - szczerze się niecierpliwią. Po chwili już są w środku. Otwiera sam szef: Andrzej Sibera.

W środku domowy wystrój, w oknach żywe kwiaty, na stołach kolorowe obrusy. Z ulicy widać to wszystko plus piękny, biały kredens i ladę zastawioną drewnianymi skrzynkami. A na dokładkę jest jeszcze... wystawa. Normalnie muzeum, a w nim na oko ponad setka eksponatów z czasów PRL-u. W tym akcenty gorzowskie, jak choćby stilonowskie taśmy. A przecież do niedawna był tu pusty lokal po banku.

Teraz jest ładnie. I jest smażalnia ryb. - Ludzie nie mogą się nadziwić, że zmieniliśmy brzydkie „nic” w ładne „coś”. Dosłownie przez szybę zaglądają. Chciałem dla klientów zamontować telewizor, ale uznałem, że przecież najlepszym telewizorem są nasze wielkie witryny. Widać przez nie pulsujące miasto - mówi przedsiębiorca. A za oknem faktycznie tętni życie.

Będzie ładniej

Sibera nie kryje, że nie widział w swoim interesie żadnej misji. Nie chciał upiększać miasta. Chciał po prostu dobrze karmić ludzi świeżą rybą (ma swoich dostawców i prawie 50 gatunków w asortymencie). Ale przeczytał w „Gazecie Lubuskiej” o restauratorze Livingroomu i też doszedł do wniosku, że ma wpływ na otoczenie. - Dlatego obiecuję zrobić niedługo taki ogródek, że każdy z bulwaru tu zajrzy - mówi ze śmiechem. To na pewno upiększy okolicę - bo dziś w miejscu ogródka jest znów... nic.

Gdy pytamy o to, czy dobry biznes w Gorzowie jest możliwy - bo przecież centrum umiera przez galerie handlowe - Sibera odpowiada: - Jak się ma oryginalny, dobry pomysł, wolę walki i konsekwencję, to tak. Jestem tego najlepszym przykładem.

Jest o co dbać

Przypomnijmy: w Gorzowie jest jeszcze kilka budynków, które wymagają dobrego gospodarza.

Niszczeją zabytkowe kamienice (przy Łokietka i 30 Stycznia - właściciele nie remontują pustych ruin od lat), niszczeje Czerwony Spichlerz na Zawarciu (brak kontaktu z właścicielem), miasto stara się więc ratować, co możliwe. Szykuje się do rozmów z właścicielem willi przy bulwarze, która od lat powinna być już wyremontowana. Zabiega też o dawny dom handlowy Kokos przy Starym Rynku, skąd niedawno wyprowadziło się Tesco. Efekty tych starań będą jednak najszybciej w przyszłym roku.

Miał dość brzydoty

Jacek Górecki prowadzi pod estakadą kolejową restaurację Livingroom. Nie mogąc doczekać się remontu obiektu (jest wiecznie w planach, najnowsza data początku prac to połowa przyszłego roku), sam - za własne pieniądze - wyremontował elewację dzierżawionych przez siebie nisz. Wyglądają dziś stylowo i estetycznie. Górecki wyłożył na to 10 tys. zł - byle było po prostu ładnie. Dzięki niemu widać, że estakada nie tylko od strony bulwaru może być perełką.

Kino odzyska blask

W piątek opisaliśmy też plany Krzysztofa i Bartosza Jazów (ojciec i syn). Kupili górę dawnego kina Słońce i od kilku tygodni robią olbrzymi remont. Będzie tu wielkie centrum rozrywki... umysłowej. Powstanie sześć tzw. pokojów ucieczkowych (grupa 2-5 ludzi zostaje zamknięta w środku; rozwiązując zagadki, musi znaleźć sposób na otwarcie drzwi bez użycia siły). Poza pokojami będą tu też rozgrywki w gry planszowe i minikawiarenka. Inwestycja Jazów to nie tylko remont w środku - są po ustaleniach z konserwatorem zabytków, bo zamierzają zadbać o elewację tego najsłynniejszego budynku przy gorzowskim deptaku.

Tomasz Rusek

Najwięcej moich tekstów znajdziecie obecnie na stronie międzyrzecz.naszemiasto.pl. Żyję newsami, ciekawostkami, inwestycjami, problemami i dobrymi wieściami z Międzyrzecza, Skwierzyny, Trzciela, Przytocznej, Pszczewa i Bledzewa.
To niezywkły powiat, moim zdaniem jeden z najpiękniejszych (i najciekawszych!) w Lubuskiem. Są tam też wspaniali ludzie, z którymi mam szansę porozmawiać na facebookowym profilu Głos Międzyrzecza i Skwierzyny. Wpadnijcie tam koniecznie. Udało się nam stworzyć wraz z ponad 15 tysiącami ludzi fajne, przyjazne miejsce, gdzie znajdziecie newsy, piękne zdjęcia, relacje z ważnych wydarzeń i - codziennie! - najnowszą prognozę pogody. Bo od pogody zaczynamy dzień.


Staram się pilnować najważniejszych spraw i tematów. Sporo piszę o:


jeziorze Głębokim, o inwestycjach, czy atrakcjach turystycznych, ale poruszamy (MY - bo wiele tematów do załatwienia i opisania podpowiadacie Wy, Czytelnicy) dziesiątki innych spraw. 
Dlatego przy okazji wielkie dzięki za Wasze komentarze, opinie, zaangażowanie i wsparcie.



Zdarza się też, że piszę o Gorzowie. To moje rodzinne miasto, które - tak lubię myśleć - znam jak własną kieszeń. Cały czas się zmienia, rozbudowuje, wiecznie są tu jakieś remonty i inwestycje, więc pewnie jeszcze przez lata nie zabraknie mi tematów!



 


Do Gazety Lubuskiej (portal międzyrzecz.naszemiasto.pl jest jej częścią) trafiłem niemal 20 lat temu. Akurat zakończyłem swoją kilkuletnią przygodę z Radiem Gorzów i Radiem Plus, więc postanowiłem się sprawdzić w słowie pisanym (choć mówione było świetną przygodą). I tak się sprawdzam, i sprawdzam, i sprawdzam. Musicie bowiem wiedzieć, że Lubuska sprzed nastu lat i obecna to zupełnie inne gazety. Dziś, poza pisaniem, robimy zdjęcia, nagrywamy filmy, przygotowujemy relację. Żaden dzień nie jest takim sam. I chyba dlatego tak lubię tę pracę.

Lubię też:



  • jazdę na rowerze

  • pływanie

  • urlopy

  • gołąbki

  • seriale

  • lenistwo



nie przepadam za:



  • winem

  • górami

  • ogórkową

  • tłumem

  • hałasami

  • wczesnym wstawaniem (aczkolwiek nieźle mi wychodzi!)



OK, w ostateczności mogę zjeść ogórkową.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.