Skrzydło samolotu w biurze, czyli jest fun, jest kreatywność. Rozmowa z dr Katarzyną Bachnik

Czytaj dalej
Fot. Archiwum Katarzyny Bachnik
Dorota Witt

Skrzydło samolotu w biurze, czyli jest fun, jest kreatywność. Rozmowa z dr Katarzyną Bachnik

Dorota Witt

- Innowacyjne rozwiązania wypracowują te przedsiębiorstwa, które są gotowe na porażkę i umieją zakwestionować to, co już ustaliły. Polskie firmy w większości dopiero się tego uczą - mówi dr Katarzyna Bachnik, ekspertka w zakresie design thinking z Hult International Business School w San Francisco

O co chodzi w design thinking?
O znalezienie praktycznych i innowacyjnych rozwiązań dla trudnych problemów - złożonych, niejednoznacznych, takich, które wymagają podjęcia badań, bo dotąd nie ma wystarczających danych, które pozwoliłyby na opracowanie rozwiązania. Co ważne, problemów, których punktem odniesienia jest człowiek.

W jakich branżach takie myślenie i takie działanie się sprawdza?
W zasadzie nie ma ograniczeń. Design thinking wykorzystuje się do tworzenia rozwiązań technologicznych, cyfrowych, w zakresie edukacji, energetyki, motoryzacji, dóbr konsumpcyjnych, brandingu, zabawek, żywności, projektowania doświadczeń w sektorze turystycznym i wellness, w odniesieniu do rozwiązań medycznych. Mówimy tutaj o działaniach podejmowanych przez start-upy i marki globalne.

Design thinking to pewien sposób myślenia, zestaw umiejętności i narzędzi, których można się wyuczyć, w których można się wyćwiczyć. Trzeba tylko chcieć zrozumieć, co tak naprawdę stanowi istotę design thinking, żeby to podejście było skuteczne.

O jakich konkretnych rozwiązaniach pani mówi?
Bardzo lubię pewien barwny przykład z Danii. Zaskakująco wiele osób w podeszłym wieku korzysta tam z usług o charakterze społecznym, co finansowo i organizacyjnie wspierają duńskie miasta, np. Holsterbro. Wśród tych usług jest dostarczanie seniorom posiłków. I tu coś nie działało, bo mimo wsparcia nadal 60 proc. osób w domach opieki miało niewłaściwą dietę, a 20 proc. było niedożywionych. Co więcej: pracownicy, którzy gotowali dla seniorów, także byli niezadowoleni. Kluczem okazało się zrozumienie, skąd ten dyskomfort po obu stronach. Pracownicy agencji Hatch & Bloom, którą poproszono o zaprojektowanie nowej usługi żywieniowej, przeprowadzili badania wśród seniorów i kucharzy. I odkryli, że ci pierwsi nieswojo się czuli w roli potrzebujących, a dodatkowo otrzymywanie standardowych posiłków kojarzyło im się z jadłodajnią dla bezdomnych. Ci drudzy nie czuli się spełnieni, wykonując lubiany zawód, bo musieli gotować według ściśle określonych kryteriów.

Przeczytaj dalszą część.

Pozostało jeszcze 64% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Dorota Witt

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.