Jak wysokie ofiary kolędowe przekazują bydgoszczanie?

Czytaj dalej
Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz
Małgorzata Pieczyńska

Jak wysokie ofiary kolędowe przekazują bydgoszczanie?

Małgorzata Pieczyńska

W bydgoskich parafiach trwają wizyty duszpasterskie. Choć nie ma obowiązku przekazywania ofiary kolędowej, to wielu ma dylemat, ile włożyć księdzu do koperty.

- Wkrótce mam kolędę - mówi pani Krystyna z Kapuścisk. - Jestem seniorką, więc emerytura licha, ale zawsze staram się przekazać ofiarę, by wesprzeć parafię. Zwykle daję 50 zł i myślę, że to odpowiednia suma. Na więcej mnie nie stać.

Księża przyznają, że większość osób decyduje się na ten gest, ale nie pieniądze są najważniej, tylko spotkanie z kapłanem.

- U mnie żadne stawki nie obowiązują. Wielokrotnie zdarzyło mi się, że nie wziąłem nic podczas kolędy - mówi ksiądz kanonik Ryszard Pruczkowski, proboszcz parafii Bożego Ciała na bydgoskim Szwederowie. - Robię tak, gdy widzę, że rodzina jest wielodzietna i ledwo wiąże koniec z końcem, albo gdy ktoś z jej członków choruje. Nigdy sam nie biorę koperty. Czasem jednak zdarza się, że ludzie sami proszą, by przyjąć ofiarę. Mam w parafii seniorki, które ze względu na stan zdrowia nie mogą uczestniczyć w niedzielnych mszach świętych i wręcz nalegają, by wziąć te pieniądze, bo chcą mieć udział w życiu naszej wspólnoty parafialnej.

Najczęściej 30 i 50 złotych

Najczęściej w kopertach znajdują się banknoty 20- i 50-złotowe. - Bywa też, że jest 10 zł, albo 100 zł - mówi ksiądz Ryszard Pruczkowski. - Tylko trzy razy podczas kolędy, a jestem w tej parafii proboszczem od 32 lat, zdarzyło mi się, że było to 200 złotych. Budujemy kościół więc część środków z wizyt duszpasterskich przeznaczamy właśnie na ten cel. Reszta idzie na zobowiązania naszej parafii wobec diecezji.

Jak przyznają księża nie ma reguły, co do kwot, które wierni ofiarują parafii. - Przymusu nie ma. Tu decydują parafianie. Wysokość ofiar zależy od różnych czynników, np. zasobności portfela, czy poczucia przynależności do parafii - mówi ks. Krzysztof Buchholz z parafii Matki Boskiej Królowej Męczenników w Fordonie. - Te kwoty zwykle nie przekraczają 100 zł. Najczęściej to 30 zł, ale zdarza się i 10 zł, 20 zł czy 50 zł. Ja także czasem ofiary kolędowej nie biorę. Dzieje się tak w sytuacji, gdy np. rodzina ma kilka pociech i spodziewa się kolejnego dziecka, albo matkę czy ojca dotyka ciężka choroba.

Ile pieniędzy podczas kolędy w danym roku udaje się zebrać parafiom? Wpływ na to ma liczba wiernych, którzy przyjmą kapłana w swoje progi, ofiarność ludzi i ich możliwości finansowe. Przykładowo parafia, która liczy 8-9 tys. wiernych szacunkowo może zebrać w ten sposób około 100 tys. zł.

Niczym sąsiad po cukier

Nie wszyscy jednak decydują się przyjąć księdza po kolędzie. - Niektórzy wręcz są zaskoczeni na widok kapłana. - Około 20-25 proc. nie wpuszcza nas do domu i to trzeba uszanować - mówi ksiądz kanonik Ryszard Pruczkowski. - Czasem są i tacy, którzy robią to okazyjnie, bo np. dziecko w danym roku idzie do I Komunii Świętej. Miałem też rodzinę, która przez lata odmawiała wizyty duszpasterskiej aż tu nagle jednego roku przyjęła kapłana. Jak się okazało, rodzice chcieli ochrzcić dziecko. Po chrzcie już nigdy więcej nie przyjęli kolędy. Większość osób jednak czeka na spotkanie z nami. Są elegancko ubrani, stół nakryty jest białym obrusem, a na nim ustawione: krzyż, świece i woda święcona.

Bywa jednak i tak, że kapłan wchodzi w codzienne życie. - Czasem strój jest zwykły, gdzieś tli się jeszcze niedopałek papierosa. Czasem ma się wrażenie jakby to wpadł sąsiad po cukier, a nie kapłan z wizytą duszpasterską - przyznaje z kolei ksiądz Krzysztof Buchholz. - Tematy rozmów są różne. Unikam polityki, ale są osoby, które próbują mnie wciągnąć na „ring”. Tyle że się nie daję.

Kapłani po kolędzie widzą więcej. - Na przykład to jak rodziny są podzielone - zauważa ks. kanonik Ryszard Pruczkowski. - W tym tygodniu wielu moich parafian bardzo przeżywało tragedię w Gdańsku. Widać było ból i troskę o nasz kraj. Padały pytania „Co dalej?”. Wtedy im mówiłem, że tak jak śpiewał Czesław Niemen, ludzi dobrej woli jest więcej i trzeba w to mocno wierzyć.

Pobożność Polaków

Tymczasem Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego opublikował najnowszy raport dotyczący, m.in. frekwencji wiernych na niedzielnych mszach świętych. Dane dotyczą roku 2017, a liczenie wiernych odbyło się w jedną z październikowych niedziel.

By określić pobożność Polaków, pod uwagę wzięto dwa wskaźniki: dominicantes, czyli ile osób uczestniczy w niedzielnej mszy świętej i communicantes - ile osób przystępuje do komunii. Wyniosły one odpowiednio 38,3 proc. i 17 proc. W porównaniu z poprzednim rokiem jest to niewielki wzrost. Wówczas bowiem wskaźniki te wyniosły 36,7 proc. i 16 proc.

W przypadku diecezji bydgoskiej wskaźnik dominicantes to 36,1 proc., a communicantes - 16 proc. Daje to nam 23. miejsce w obu przypadkach na 42 diecezje w kraju. Z raportu wynika też, że w diecezji bydgoskiej są 152 parafie, w tym 142 diecezjalne i 10 zakonnych. Jest tu 314 księży inkardynowanych (przypisanych do konkretnej diecezji lub zgromadzenia zakonnego). Posługę duszpasterską pełni 284 kapłanów.

Małgorzata Pieczyńska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.